Oceń
Przyszedł październik, a z nim kolejna inwazja. Biedronki azjatyckie atakują domy i ludzi. Są niebezpieczne dla zdrowia, zwłaszcza dzieci.
Biedronka biedronce nierówna i łatwo się o tym przekonać. Znane nam z dzieciństwa niewinne owady wypierane są przez ich żarłoczne krewne przybyłe do Polski z Chin. Mnożą się na potęgę i są niebezpieczne - także dla człowieka. Ich ugryzienie może wywołać nieprzyjemne dolegliwości, a nawet choroby.
Skończyło się lato, idzie ku zimie, azjatyckie biedronki arlekiny szukają więc schronienia. Całymi chmarami próbują wedrzeć się do domów mieszkalnych, łatwo spotkać je np. na murach budynków. Gdy dostaną się do mieszkania, obłażą ściany i sufity, mogą też kąsać.
Azjatyckie biedronki niebezpieczne dla ludzi
Biedronki azjatyckie pozostawiają po sobie charakterystyczny, nieprzyjemny zapach. Ale to nie jedyny problem. Ich ukąszenia mogą wywołać ostrą reakcję alergiczną, zwłaszcza u dzieci, a razem z nią zapalenie spojówek czy problemy z oddychaniem.
Arlekiny zostały sprowadzone do Polski, by walczyć ze szkodnikami. Szybko okazało się, że był to zły pomysł, bo nie dość, że szybko się mnożą, to jeszcze zjadają nasze polskie siedmiokropki (i ich jaja).
Chińskie biedronki łatwo za to odróżnić od rodzimych, głównie ze względu na kolor. Przybierają różne barwy, od żółtej, przez brązową po czarną. Różnią się też od siedmiokropek rozmiarem.
Oceń artykuł