Oceń
Epidemia koronawirusa w Chinach rozprzestrzenia się coraz szybciej, chociaż rząd odcina od świata kolejna miasta. Pojawiły się pogłoski, że zabójczy patogen to prawdopodobnie broń biologiczna z laboratorium z Wuhan, a służby celowo pozwalają ginąć Chińczykom. Niektórzy podejrzewają jednak, że może to być epidemia z kosmosu.
Koronawirus najpierw pojawił się w Wuhan w "mięsnym piekle”, gdzie masakrowano koale i szczenięta. Wielu naukowców uważa, że pochodzi on jednak z laboratorium w Wuhan, gdzie bada się groźne choroby, a specjaliści od lat zwracają uwagę na brak odpowiednich zabezpieczeń w tej placówce. A jeśli tak naprawdę tajemnicze zapalenie płuc pochodzi z kosmosu?
Panspermia i kosmiczne choroby
W jednym z programów na „Discovery Channel”, naukowcy zwrócili uwagę, że słynna grypa hiszpanka, która 100 lat temu zabiła 60-100 milionów ludzi, pojawiła się po raz pierwszy w dwóch miejscach jednocześnie – w Bostonie i Bombaju. Jak to możliwe? Wówczas tego dystansu nie dało się pokonać w dobę. Dlaczego w podczas epidemii grypy w 1948 r. chorowali sardyńscy pasterze, którzy bardzo długo nie mieli z nikim kontaktu?
Specjaliści obwiniają panspermię. Ich zdaniem wirus hiszpanki pochodził z ogona komety, w którego zasięgu znalazła się Ziemia. Podkreślają, że drobnoustroje spadają na Ziemię wraz z pyłem kosmicznym, którego rocznie wlatuje w naszą atmosferę nawet 40 tys. ton.
20 lat temu zauważyliśmy, że w różnych miejscach globu, w zróżnicowanych środowiskach, pojawiają się genetycznie podobne do siebie wirusy. Dziś okazuje się, że dzień w dzień ponad każdy metr kwadratowy tzw. warstwy granicznej (najniższej warstwy atmosfery) jest wynoszonych ich blisko 800 milionów - informuje dr Curtis Suttle z University of British Columbia.
Broń biologiczna z kosmosu?
Panspermia zakłada, że życie w kosmosie rozprzestrzenia się dzięki m.in. asteroidom. Wielu naukowców twierdzi, że życie na Ziemi powstało właśnie w ten sposób, a proste jednokomórkowe organizmy na naszej planecie pochodzą z odległych ciał niebieskich i układów gwiezdnych. Scenariusz filmu „Prometeusz” jest możliwy i potwierdzono to naukowo.
Amerykański pisarz William Bramley idzie o krok dalej i twierdzi, że epidemie z kosmosu nie trafiają na Ziemię przypadkowo. Jego zdaniem ktoś to kontroluje i w ten sposób reguluje populację na naszej planecie. Takie hipotezy można powiązać np. z mitologią sumeryjską, która opiera się na teoriach kosmogonicznych.
Spadające z pyłem kosmicznym patogeny są najprawdopodobniej odpowiedzialne za epidemie grypy czy SARS. Wickramasinghe, który w 1979 roku wspólnie ze swoim mentorem, astronomem Fredem Hoylem, opublikował kontrowersyjną książkę Choroby z kosmosu, uznaje, że przybyszami stamtąd mogą być również rotawirusy odpowiadające za tzw. grypę jelitową, co bezsprzecznie dodaje tej uciążliwej chorobie pewnego dostojeństwa – podaje nieznanyswiat.pl
Choroby z kosmosu
Potwierdzono już, że wirusy i bakterie mogą przeżyć w przestrzeni kosmicznej. Rosyjska Agencja Kosmiczna przez lata zbierała kosmiczny pył z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ramach projektu Biorisk i odkryła tam wiele mikroorganizmów. Testowano też żywotność niesporczaków w kosmosie i wiele z nich przeżyło w próżni.
Rosyjska Agencja Kosmiczna ostrzegała, że w warunkach mikrograwitacji, drobnoustroje bardzo szybko mutują do bardzo niebezpiecznej postaci i po powrocie na Ziemię mogą być odporne na wszystkie znane nam antybiotyki. Specjaliści biją na alarm, że ludzie wysyłają w kosmos coraz więcej urządzeń, które po powrocie na planetę nie są sterylizowane i w ten sposób może wkrótce zabić nas pandemia z kosmosu.
Oceń artykuł