Oceń
Koronawirus w Polsce to już zabójcza epidemia, a kościół nie podejmuje stanowczych decyzji. Co prawda została wydana specjalna dyspensa, ale nadal odbywają się msze. Czy spotkania wiernych na nabożeństwach to zagrożenie epidemiologiczne? Pacjentka z Korei Południowej to ostrzeżenie, że grozi nam KATASTROFA!
Koronawirus panoszy się w Polsce, obowiązują specjalne obostrzenia, ale ciągle nie nakazano, by zamknąć świątynie. Kościół Katolicki wydał jedynie dyspensę, a niektórzy duchowni i katoliccy publicyści zachęcają, by uczęszczać na nabożeństwa. Tomasz Terlikowski mówi, żeby nie bać się koronawirusa, bo i tak wszyscy umrzemy, a najważniejsze jest życie wieczne.
Koronawirus i Pacjentka 31 - kościół i epidemia
Czy msze w kościołach to zagrożenie i spowodują wybuch epidemii totalnej? Przypominamy, że koronawirus w Korei Południowej rozprzestrzenił się właśnie dzięki kobiecie, która ma pseudonim „Pacjentka 31”. Po wypadku samochodowym trafiła do szpitala, gdzie prawdopodobnie zaraziła się koronawirusem. Wyszła samowolnie ze szpitala w Daegu i udała się na mszę w pobliskim kościele. Wkrótce jej stan się pogorszył, pojawiły się objawy koronawirusa takie jak gorączka i kaszel.
Kobieta znowu trafiła do szpitala. Mimo objawów SARS-CoV-2, 16 lutego znowu uciekła z placówki medycznej i poszła do kościoła na mszę.
Zanim pojawiła się ‘”Pacjentka 31”, nasza strategia walki z koronawirusem działała. Gdy zaczęła zarażać, została utracona kontrola nad epidemią i zakażeniami – twierdzi epidemiolog Hwang Seung-sik z Seoul National University.
Służby wykonały badania osób, które brały udział w tych dwóch mszach i okazało się, że „Pacjentka 31” prawdopodobnie zaraziła 1100 osób, a oni z kolei zarazili swoje rodziny.
Niektórzy szacują, że kobieta stała się źródłem prawie 60% zakażeń koronawirusem w kraju! Okazało się, że większość przypadków koronawirusa w Korei Południowej została wykryta właśnie w okolicy Daegu, a jak podaje aljazeera.com, 70% przypadków SARS-Cov-2 w tym regionie było skoncentrowanych w jednej lokalizacji.
Włochy wyciągnęły wnioski i w kraju obowiązuje zakaz uczestnictwa we mszach świętych. Tymczasem w Polsce, odbywają się WIELKIE NABOŻEŃSTWA, a komentarze niektórych duchownych mrożą krew w żyłach.
To gdzie mamy pójść w zagrożeniach zdrowia i życia, jeśli nie przed oblicze Matki, która po swojemu kształtuje nasze życie? - pyta arcybiskup Wacław Depo i broni jasnogórskich pielgrzymek. („Wyborcza”)
Szpitale leczą choroby ciała, a kościoły służą m.in. leczeniu chorób ducha. Dlatego jest niewyobrażalne, abyśmy nie modlili się w naszych kościołach – uważa arcybiskup Gądecki.
Oceń artykuł
