Oceń
Leczenie koronawirusa jest wciąż bardzo trudne i ryzykowne, a lek i szczepionka jeszcze długo nie powstaną. Jak bezpieczniej i taniej leczyć przypadki SARS-CoV-2? Polscy naukowcy zapowiadają sensor WARMIE, który może oznaczać rewolucję w walce z zapaleniem płuc z Wuhan.
Chorzy na koronawirusa walczą o życie w szpitalach, a lekarze i pielęgniarki, którzy nieustannie mają z nimi kontakt, są szczególnie narażeni na zakażenie SARS-CoV-2. Co gorsza, polskie szpitale biją na alarm, że brakuje środków ochronych. Tymczasem wkrótce może wydarzyć się przełom w walce z pandemią i leczeniu koronawirusa. Wielkopolski zespół ekspertów z Poznania jest w „zaawansowanej fazie wprowadzania do produkcji” nowatorskiego sensora WARMIE, który przechodzi właśnie proces certyfikacji ISO 13485.
WARMIE to nowoczesny czujnik, który usprawni system wczesnego wykrywania zakażeń i monitorowanie środowiska ran. Ma wyznaczyć również nowe standardy kontroli w zakresie zmian temperatury. Pacjenci będą mogli korzystać z niego sami, także przebywając w domu. Cena urządzenia ma nie przekroczyć 50 euro.
Twórcy sensora mają już zgodę komisji bioetycznej, by rozpocząć badania kliniczne i prowadzić testy. Jeśli wszystko zgodnie z planem, wkrótce WARMIE będzie pomagał wcześnie wykrywać infekcje, i jak można się domyślić, jego pierwszym głównym przeciwnikiem będzie koronawirus.
Prosty, automatyczny oraz stały pomiar pozwala uniknąć nagłego skoku temperatury. Umożliwia monitorowanie jej np. u dzieci lub osób starszych. Urządzenie ułatwia i przyspiesza wykrycie jednego z wczesnych objawów klinicznych koronawirusa, czyli rosnącej gorączki. Określenie jej najwyższych wzrostów w ciągu doby jest bardzo ważne w kwestii poprawnego leczenia – informuje Źródło: Puls Medycyny dr hab. n. med. Tomasz Banasiewicz, odpowiedzialny za nadzór medyczny nad projektem. (Puls Medycyny)
Dr Banasiewicz przewiduje, że sensor WARMIE zmniejszy także ilość bezpośrednich kontaktów personelu medycznego z pacjentami, a przy okazji zapewni zysk ekonomiczny, bo będzie zużywanych mniej środków ochronnych jak np. fartuchy, maseczki i rękawiczki. Podaje, że „koszt zużycia tych rzeczy przy samych pomiarach temperatury może być wyższy od zakupu takiego urządzenia"
Po zakończeniu certyfikacji będzie gotowy do użycia w warunkach domowych oraz szpitalnych jako urządzenie medyczne klasy 2A. Czujnik będzie też mógł być łączony z innymi tego typu wyrobami" – tłumaczy Piotr Piątek z firmy WARMIE. (Puls Medycyny)
Oceń artykuł