Oceń
Wakacje i wypoczynek w tym kraju to już tylko i wyłącznie domena bogaczy. Zwykłego Kowalskiego nie stać już na nic. Paragon grozy z Kołobrzegu tego dowodzi.
Drożyzna zalewa Bałtyk znacznie intensywniej niż fale morski brzeg. Można wydać dosłownie krocie na jedzenie w knajpie i się nie najeść. Takie niepokojące informacje płyną od turystów, którzy zdecydowali się na wypoczynek nadbałtycki.
Morze Bałtyckie jest jednym z ulubionych kierunków Polaków. Niestety, ta lokalizacja ma swoje plusy i minusy. Do tych drugich zdecydowanie należy kapryśna pogoda, zimna woda i... nieludzka drożyzna. Od turystów napływają do mediów przerażające informacje.
Ceny nad Bałtykiem to już rozbój w biały dzień!
Od jakiegoś czasu jasne jest, że aby cokolwiek nad morzem zjeść — trzeba wydać krocie. Ile więc kosztuje rybka nad Bałtykiem? Przygotujcie się na szok — to nie jest kwota, którą ot, tak można wydawać na obiad. Rozbój w biały dzień — to chyba najlepiej opisuje tę cenę.
Jeden z użytkowników Twittera był mocno zaskoczony ceną dania dnia w jednym z lokali nad polskim morzem. Za ogórkową, karkówkę z ziemniakami i surówką oraz sok trzeba zapłacić w nim aż...45 zł. Za taką kwotę w domu można ugotować zupy na tydzień.
Głośno jest również o pewnym panie Dariuszu, który wybrał się do Kołobrzegu na majówkę. W jednym z lokali za zupę rybną, dorsza z pieca z surówkami, dorsza smażonego w zestawie, kawę i piwo zapłacił niemal 136 zł. Najdroższy był dorsz z pieca, który kosztował 159 zł za kilogram (porcja wyniosła 42 zł). Czteroosobową rodzinę ciężko byłoby wyżywić.
Niestety, w wakacje prawdopodobnie będzie tylko gorzej. To wtedy ma nas napaść rekordowa inflacja...
Oceń artykuł

