Oceń
Polscy skoczkowie narciarscy odnoszą kolejne sukcesy i zdobywają medale. Rząd PiS zawsze wyczuje, gdy Polacy mają pieniądze i wyciąga po nie szpony. Tym razem ma na celowniku znalazły się zarobki sportowców.
Piotr Żyła, Kamil Stoch i Dawid Kubacki nieźle zarabiają ryzykując zdrowie i życie na skoczniach, ale mają z tego mniej zysków, niż wam się wydaje. Czujny premier Mateusz Morawiecki, czyli największy pasjonat podatków w kraju, niczym sęp krąży nad ich pieniędzmi. Wiadomo, ile państwo zabiera sportowcom.
Jak podaje „Super Express”, polscy skoczkowie za swoje sukcesu są karani ogromnymi podatkami. Wysokość daniny zależy oczywiście od kraju, w którym odbywają się zawody. Przykładowo, w Austrii, "haracz" pobierany od skoczków wynosi aż 40%, w Niemczech 20%, a w Szwajcarii 35%.
Mamy połowę sezonu Pucharu Świata, a Dawid Kubacki już zarobił ponad 400 tysięcy złotych za wyniki w Pucharze Świata i w Turnieju Czterech Skoczni. Kwota jest imponująca, ale ponad 100 tysięcy z tej sumy Polak stracił przez podatki – podaje WP.pl
Grosza daj premierowi...
Okazuje się, że w Polsce ekipa Morawieckiego zdziera ze skoczków tylko 10% z każdej wygranej. Mimo wszystko, media takie jak „Super Express” piszą, że "rząd okrada polskich skoczków”. Polscy politycy mówią też obywatelom o potrzebie oszczędzania, ale w styczniu sami sobie przyznali szokujące podwyżki. Za takie skoki na kasę, podczas następnych wyborów, może czekać ich twarde lądowanie.
Łącznie w 17 konkursach tego sezonu, uwzględniając także premię za triumf w 68. Turnieju Czterech Skoczni, Dawid Kubacki zarobił 433 680 złotych (przy średnim kursie franka szwajcarskiego z ostatnich kilkudziesięciu dni 3,90 zł). Po odliczeniu podatków, zarobki Polaka "uszczupliły się" do 322 144 złotych – szacuje „Wirtualna Polska”.
Oceń artykuł

