Oceń
Święty Mikołaj nie istnieje! O ile dorośli na ogół to wiedzą, to dzieciom taka informacja może zrujnować życie i marzenia świąteczne. Pewien biskup nawet nie mrugnął, kiedy łamał serca najmłodszym wiernym.
Święty Mikołaj symbolizuje święta i dla najmłodszych jest tożsamy z magią tego zimowego okresu. Starszy pan odziany w czerwony strój to synonim udanego Bożego Narodzenia. Co jednak kiedy ktoś brutalnie sprowadzi najmłodszych na ziemię i powie im, że to wszystko bujda?
Ogromne oburzenie zapanowało w sieci po pewnej mszy świętej we Włoszech. Szacowny biskup Antonio Stagliano wywołał histerię i rozpacz w kościele wśród najmłodszych. Duchowny stwierdził beztrosko w samym środku kazania, na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, że... Święty Mikołaj nie istnieje.
Św. Mikołaj nie istnieje?!
Diecezja tego biskupa kaja się i przeprasza wściekłych rodziców i smutne dzieci. Warto dodać, że msza ta była dedykowana dla najmłodszych. To jedynie przydaje skandalowi dramatyzmu.
W czasie przedświątecznej mszy biskup Antonio Stagliano zaczął mówić maluchom o tym, jak to „jeden z koncernów wykorzystuje ten wizerunek” i że tak naprawdę poczciwy dziadek w czerwonym wdzianku nie istnieje. Momentalnie po kościele poniósł się pomruk niedowierzania i oburzenia! Dzieci były zrozpaczone, rodzice zgorszeni.
Jednym zdaniem obalił dziecięcy mit
- bulwersował się dziennik "La Stampa".
„Powiedziałem tylko, że święty Mikołaj nie jest osobą historyczną, jak biskup święty Mikołaj, na którym wzorowano fikcyjną postać" - twierdzi, tłumacząc się biskup i dodaje, że i tak wszystkie dzieci wiedzą, iż to "tata lub wujek" przebierają się w czerwone szatki.
Przede wszystkim, w imieniu biskupa, chcę wyrazić żal z powodu tego stwierdzenia, które rozczarowało najmłodszych i chcę podkreślić, że intencje Monsignora Stagliano były zupełnie inne
- dodaje ksiądz Alessandro Paolino na Facebookowej stronie diecezji.
Tak czy inaczej, dzieci zapewne przepłaczą te święta, zamiast cieszyć się z prezentów, które przynosi im św. Mikołaj. Jesteście oburzeni takim podejściem do najmłodszych?
Oceń artykuł
Tu się dzieje
