Oceń
Trwająca od kilku miesięcy światowa akcja szczepień przyniosła nadzieje na szybki powrót do normalności. Jak się okazuje, optymistyczne wizje mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dynamicznie rozwijające się mutacje koronawirusa sprawiają, że obecne szczepionki są jedynie doraźnym sposobem walki z zarazą.
Naukowcy nie ukrywają, że podawane obecnie szczepionki, za mniej więcej rok będą zupełnie nieskuteczne. Celem trwającej obecnie walki z koronawirusem jest "przyduszenie" pandemii, by spowolnić powstawanie i rozprzestrzenianie nowych mutacji. Całkowite wyeliminowanie koronawirusa jest niemożliwe.
Pod koniec 2020 roku silna była nadzieja, że wysokie poziomy wyszczepienia dadzą nam przewagę nad SARS-CoV-2. W optymistycznym wariancie pozwoliłoby to utrzymać liczbę zakażeń na bardzo niskim poziomie bez zaburzeń dla życia społeczeństw ani znaczącej liczby ofiar śmiertelnych. Jednak od tego czasu nowe szczególne warianty wirusa narażają nasze pandemiczne wysiłki, włącznie z programem szczepień, na wykolejenie - informują naukowcy w raporcie opublikowanym przez "The Conversation".
Zdaniem wirusologów, reguły gry uległy zmianie, a rozpowszechnienie szczepionek nie jest gwarancją bezpieczeństwa. Autorzy raportu podkreślają, że "nikt nie jest bezpieczny, póki wszyscy nie są bezpieczni".
Pandemia zostanie z nami na zawsze?
Największe niebezpieczeństwo stanowią warianty, które potrafią radzić sobie z dotychczasowymi środkami odporności, powstałymi w wyniku przyjęcia szczepionki lub przejścia choroby. Ze względu na to, że preparaty przeciw COVID-19 nie stłumią wszystkich mutacji, zachowanie dystansu społecznego oraz obostrzenia pandemiczne mogą nam towarzyszyć jeszcze przez wiele miesięcy, a nawet lat...
Sytuację uratować może rozwinięty program szczepień oraz poważne podejście do pandemii w krajach najuboższych, gdyż to tam istnieje największe prawdopodobieństwo powstania supermutacji, która całkowicie sparaliżuje świat.
Oceń artykuł

