Oceń
Burze magnetyczne nadciągają, a ich skutki będą odczuwalne w ciągu kilku najbliższych dni. Zwiększona aktywność Słońca może spowodować zmiany pola magnetycznego Ziemi. Czy oznacza to zagrożenie dla ludzi i sprzętu elektronicznego?
W ciągu najbliższych dniach, z powodu intensywnej aktywności Słońca (trwającej od stycznia), czekają nas burze magnetyczne, oznaczające zmiany pola magnetycznego Ziemi. Heliofizycy z amerykańskiej instytucji rządowej NOAA (ang. National Oceanic and Atmospheric Administration) oraz brytyjskiego państwowego serwisu meteorologicznego Met Office zapowiadają na 14-15 marca burze magnetyczne określane jako G1 oraz G2 w pięciostopniowej skali oceny burz magnetycznych (gdzie G1 to najsłabsze burze, a G5 – najsilniejsze).
Burze magnetyczne i wpływ na Ziemię. Realne zagrożenie?
Spokojnie, koniec świata i apokalipsa nam tym razem nie grożą. Spodziewane są jednak niewielkie zakłócenia sieci energetycznych i działania satelitów. Zwierzęta migrujące mogą być nieco zdezorientowane, a zorze polarne na dużych szerokościach geograficznych mogą występować z większą częstotliwością.
Znacznie groźniejsze są burze o skali G4 oraz G5. W ich przypadku możliwe jest nawet trwałe uszkodzenie systemów nawigacyjnych oraz pojawienie się przerw w dostawie prądu. Na szczęście zdarzają się one bardzo rzadko – ostrzega tech.wp.pl.
Do występowania burz magnetycznych doprowadzają koronalne wyrzuty masy na Słońcu (CME)) i eksplozje plazmy słonecznej. Jak wyjaśnia Wirtualna Polska, „w obecnym cyklu słonecznym maksimum najprawdopodobniej przypadnie na lipiec 2025 roku”. Przed burzami geomagnetyczymi w tym tygodniu ostrzega także National Geographic.
Słońce to ogromna kula rozgrzanego do gigantycznych temperatur gazu, czyli plazmy. Wewnątrz niego zachodzą reakcje termojądrowe, podczas których lżejsze pierwiastki – takie jak wodór i hel – zamieniają się cięższe. W tym procesie emitowana jest ogromna ilość energii. Dociera ona do Ziemi w postaci promieniowania cieplnego, ogrzewając naszą planetę do temperatur pozwalających na istnienie życia – wyjaśnia National Geographic.
Oceń artykuł

