Oceń
Brytyjscy i Ukraińscy naukowcy postanowili nawiązać współpracę i z radioaktywnych składników z Czarnobyla upędzili wódkę. Atomik to wyjątkowy rarytas.
26 kwietnia 1986 roku - w elektrowni jądrowej w Czarnobylu dochodzi do poważnej awarii. Wybucha jeden z reaktorów, a radioaktywne substancje rozprzestrzeniają się nie tylko po Ukrainie, ale i całej Europie.
Od katastrofy minęło już ponad 30 lat, ale skażenie terenu wokół elektrowni nadal jest ogromne i niebezpieczne. Nie przeszkadza to jednak miłośnikom wódki, którzy postanowili wykorzystać niesławę Czarnobyla i upoić ludzi trunkiem z radioaktywnych upraw.
Atomik i wysokie stężenie... alkoholu
Nowa, podobno nieradioaktywna wódka Atomik, powstała z połączenia zboża ze skażonego terenu i wydobytej tam wody. Naukowcy twierdzą, że choć same składniki są zabójcze, w połączeniu nie będą groźne. No chyba że ktoś się wódką konkretnie upije...
Za "czystość" alkoholu i jego bezpieczeństwo, odpowiadać ma destylacja. Dzięki niej, podobno, cała radioaktywność znika. Jedyna jaka zostaje, to zwykła, alkoholowa - wszak bywa tak, że procenty porządnie kopią i prowadzą u człowieka do stanów przejściowej nieużywalności.
Rozsławią region
Skąd w ogóle szalony pomysł na (nie)radioaktywną, czarnobylską wódkę? Producenci mają nadzieję pokazać ludziom, że Ukraina może być fajna, a tereny wokół Czarnobyla wcale nie są ostatecznie, na zawsze skreślone.
Planują sprzedawać Atomik i robić nim swego rodzaju reklamę. Na razie wyprodukowali pierwszą butelkę. Poddali ją testom i orzekli - jest bezpieczna. Do końca roku chcą zrobić jeszcze 500 i sprzedawać je turystom. Od 2020 planują ruszyć z regularną, masową produkcją.
Pierwsze testy przeprowadzili już także smakosze... Śmiałkowie, którzy odważyli się na kieliszek Atomika, twierdzą że jest specyficzny - ma mocny zbożowy posmak.
Oceń artykuł