Oceń
Bartłomiej M. zostanie w końcu skazany i trafi za kratki? Sprawa działania na niekorzyć państwa i korupcji jakby przepadła. Na wokandę trafiła za to nielegalna sprzedaż wódki.
Kiedyś wielka gwiazda (albo raczej celebryta) polskiej polityki, dziś podejrzany o nielegalną sprzedaż alkoholu i działanie na szkodę spółki skarbu państwa. Bartłomiej M. to człowiek legenda. Choć ma dopiero 32 lata, już mógłby swym życiorysem obdzielić kilka osób, a na podstawie jego przygód można by nakręcić komedyjkę kryminalną.
W zatargi z prawem Bartłomiej M. wchodził już w czasie pracy dla Antoniego Macierewicza. Był rzecznikiem Ministerstwa Obrony Narodowej, gdy nielegalnie, pod osłoną nocy, wtargnął na teren siedziby NATO. Konsekwencji owego czynu nigdy nie poniósł.
Bartłomiej M. lubi igrać z prawem?
Prawie poniósł konsekwencje za powoływanie się na wpływy, korupcję i działanie na szkodę spółki skarbu państwa, Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Minęło już sporo czasu, odkąd do jego mieszkania nad ranem weszli funkcjonariusze CBA. M. został aresztowany i oskarżony, a następnie umieszczony w areszcie. W końcu zza krat wyszedł po wpłaceniu gigantycznego poręczenia.
Wtedy po Polsce poniosła się szokująca wieść. Areszt Bartłomieja M. mocno odmienił. Nie chodziło jedynie o metamorfozę fizyczną (mocno schudł, zaczął ćwiczyć, zmienił dietę), ale i duchową. Młodzieniec miał się nawrócić i od teraz wieść przykładne, uczciwe i spokojne życie.
Coś chyba jednak poszło nie tak, bo szybko Bartłomiej M. znów zaczął być podpisywany wyłącznie pierwszą literą nazwiska. Były rzecznik MON otworzył własną firmę, zaczął pędzić wódkę i zajął się jej reklamą oraz sprzedażą. Jak się okazało, sprzedawał i reklamował alkohol bez wymaganych zezwoleń.
Bartłomiej M. znów przed sądem
W maju 2021 roku do Sądu Rejonowego w Warszawie trafił akt oskarżenia przeciw Bartłomiejowi M. Pupil Antoniego Macierewicza "w okresie od 31 stycznia 2020 r. do 17 września 2020 r. na ogólnodostępnym profilu na portalu twitter.com i stronie internetowej publicznie reklamował wódkę "Misiewiczówka" poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego" - czytamy. Teraz w sądzie toczy się postępowanie w tej sprawie.
Co ważne, Bartłomiej M. nie znalazł powodu, by stawić się w wyznaczonym terminie na rozprawie, uważał to za zbędne. Proces był jednak kontynuowany bez jego udziału ze względu na "ekonomikę postępowania". Sędzia Marcin Niedźwiecki na poniedziałkowym posiedzeniu wysłuchał zeznań byłego prezesa zarządu spółki Bartłomieja M. Dość obciążających...
W czasie pełnienia przeze mnie funkcji spółka już ten alkohol sprzedawała i promowała swój wyrób w internecie przez portale. Spółka posiadała profil na Facebooku i Instagramie oraz stronę pod nazwą "Misiewiczówka"
- mówił meżczyzna w sądzie (za Onet.pl).
Były prezes zdradził, że firma miała swoją stronę internetową, a Bartłomiej M. sam wykonywał większość zadań, od promocji wódki "Misiewiczówka" w internecie, przez jej sprzedaż, aż po wydawanie produktu z magazynu. Były prezes twierdził też, że zapewniano go, że firma ma wymagane zezwolenia na sprzedaż i promocję alkoholu. Odpowiednie dokumenty Bartłomiej M. miał uzyskać między innymi w ministerstwie rozwoju.
M. złoży wyjaśnienia
W poniedziałek nastąpił nieoczekiwany zwrot w sprawie Bartłomieja M. Mężczyzna dotąd nie chciał w procesie uczestniczyć, a jego obrońca domagał się umorzenia sprawy. Tłumaczył, że nigdy nie doszło do sprzedaży alkoholu bez pozwolenia, - Z żadnego z dowodów, które zdobyła prokuratura, nie wynika, że oskarżony dokonał sprzedaży - przekonywał mec. Marczak, adwokat M.
Teraz jednak Bartłomiej M. postanowił zeznawać. Jego przedstawiciel wnioskował u sędziego o wyznaczenie terminu rozprawy, na której oskarżony może się stawić i złożyć odpowiednie wyjaśnienia. Rozprawę wyznaczono na dzień 6 lipca.
Oceń artykuł