Oceń
Sławomir Sobczyszyn po wyborach uzupełniających został radnym Chocianowa na Dolnym Śląsku. Gdy został zaprzysiężony, powiedział o swojej mrocznej przeszłości. Kilka lat temu ZABIŁ DZIECKO i siedział w więzieniu.
Sławomir Sobczyszyn został radnym Chocianowa po wyborach uzupełniających i 28 września doszło do zaprzysiężenia. Dopiero wtedy zdecydował się ujawnić, że w 2008 roku zabił 13-latkę. Śmiertelnie potrącił ją samochodem, gdy wracała ze szkoły. Czy mieszkańcy Chocianowa wybraliby go na radnego, gdyby wiedzieli, jakiej dokonał zbrodni?
Wygrał wybory, przyznał się do zabicia dziecka
Media ujawniają, że o mrocznej przeszłości Sobczyszyna zrobiło się głośno tuż przed ciszą wyborczą, a on wcześniej milczał na ten temat. Jak podaje Wyborcza, do zabicia dziecka przyznał się na Facebooku w poniedziałek po zaprzysiężeniu. Do internetu wrzucił filmik z kampanii realizowanej na zlecenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, na którym kierowca potrąca pieszego. Wyznał, że był sprawcą wypadku ze skutkiem śmiertelnym i spędził blisko dwa lata w więzieniu.
Jesteś tchórzem! Zabrałeś mi siostrę! Czy byłeś na jej grobie chociaż raz? Czy chociaż raz powiedziałeś mojej mamie, mnie i rodzinie „przepraszam"? - zapytała na sesji rady w Chocianowie siostra Kasi. (Wyborcza)
Sobczyszyn na sesji rady dodał, że gdy spowodował wypadek miał dwadzieścia kilka lat i zabrakło mu odwagi, by skontaktować się z rodzicami zabitego dziecka.
Kasia zginęła 8 października 2008 r. Tego dnia wcześniej skończyła lekcje i razem z dwiema koleżankami wracała ze szkoły na piechotę. Nie chciały czekać kilka godzin na gimbusa z Chojnowa do Jaroszówki. Szły prawidłowo, lewą stroną jezdni. W miejscowości Kolonia Kołłątaja jedna z uczennic się pożegnała, dwie ruszyły dalej – przypomina Wyborcza.
Jak ujawniają media, Sobczyszyn jechał skodą felicią z Radziechowa i za Kolonią Kołłątaja postanowił wyprzedzić ciężarówkę z naczepą. Stracił jednak panowanie nad pojazdem i wjechał w grupę dzieci. Kasia zginęła na miejscu, a jej koleżanki odniosły ciężkie obrażenia.
Na tym jednak nie koniec, bo okazuje się, że 5 lat wcześniej Sobczyszynowi odebrano prawo jazdy, bo kierował autem, będąc pod wpływem alkoholu. Długo składał wnioski, by nie iść do więzienia, broniąc się trudną sytuacją materialną.
Dlaczego w takim razie zdecydował się zostać radnym? Podkreśla, że pomaga m.in. domom dziecka, biednym rodzinom i odnawia place zabaw. Działa też na rzecz poprawy bezpieczeństwa mieszkańców gminy.
Główną przyczyną mojego startu była sytuacja, gdy radny z Chocianowca odmówił mi podpisania wniosku o przejście dla pieszych w tej miejscowości. Radny z Brunowa, gdzie też staraliśmy się o przejście dla pieszych, najpierw zadeklarował pomoc, później nie odbierał telefonów. Wtedy pomyślałem, że tak nie można, że trzeba to zmienić. I mimo iż wiedziałem, że moje sumienie nie jest czyste i narażam się na publiczny lincz, postanowiłem działać z jeszcze większą determinacją – wyjaśnia Sobczyszyn.
Oceń artykuł