Oceń
Gwałt w Częstochowie, a gwałcicielem... policjant. Mężczyzna wykorzystał swoją podopieczną, a sąd nie doszukał się powodów, by umieścić go w areszcie.
Do wstrząsających wydarzeń doszło w Częstochowie. Jeden z tamtejszych policjantów, pełniący także funkcję kuratora społecznego, dopuścił się gwałtu na podopiecznej. Znajdująca się pod jego kuratelą kobieta sprawę zgłosiła prokuraturze. Osobne zawiadomienie wpłynęło z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Prokurator zdecydował o postawieniu mężczyźnie zarzutu gwałtu. Policjant nie przyznał się do winy.
Policjant gwałciciel nie trafi do aresztu
Sprawa trafiła do sądu, a tam zapadła szokująca decyzja. Choć prokuratura wystąpiła z wnioskiem o trzymiesięczny areszt dla gwałciciela, sąd odmówił. Orzekł, że nie doszło do gwałtu, tylko do "seksualnego wykorzystania stosunku zależności". Za podobny czyn grozi do trzech lat pozbawienia wolności, za gwałt - do 12.
Dodatkowo sąd zakazał mężczyźnie kontaktu z pokrzywdzoną i zbliżania się na odległość mniejszą niż 50 metrów. Napastnik otrzymał też dozór policji i poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. złotych.
Odmowa aresztu spotkała się ze stanowczym sprzeciwem prokuratury. Ta złożyła zażalenie do Sądu okręgowego w Częstochowie. I tu znowu szok.
Sąd ten utrzymał w mocy postanowienie sądu rejonowego
- mówi sędzia Dominik Bogacz, rzecznik SO w Częstochowie w rozmowie z Polsat News.
Oceń artykuł

