Oceń
Kolejne informacje w sprawie gwałtu, którego miał się dopuścić "gwiazdor TVP". Jarosław Jakimowicz twierdzi, że chodzi o niego, ale jest niewinny, a ofiara przekonuje, że ma dowody.
Niezależny dziennikarz Piotr Krysiak ujawnił w połowie stycznia, że jeden z "gwiazdorów TVP" ma być gwałcicielem. Wedle informacji zebranych przez dziennikarza, mężczyzna wykorzystał seksualnie kandydatkę do tytułu Miss Generation - brytyjskiego konkursu, którego zeszłoroczna edycja odbywała się w Polsce.
Choć Piotr Krysiak nigdy nie powiedział, o jaką gwiazdę TVP chodzi, na oskarżenia szybko zareagował Jarosław Jakimowicz, przekonując, że nie jest gwałcicielem i nigdy nie skrzywdził żadnej kobiety. Co ciekawe, sprawę potraktował tak, jakby miał pewność, że to on jest oskarżany, zagroził nawet Krysiakowi sądem.
Ofiara gwałtu przerywa milczenie
Jarosław Jakimowicz upiera się przy swojej wersji, a Piotr Krysiak ujawnia kolejne informacje o tajemniczym "gwałcicielu z TVP". Milczenie przerwała też potencjalna ofiara - kobieta, która w styczniu zeszłego roku zgłosiła się do szpitala w Warszawie, twierdząc, że została zgwałcona.
Nowe informacje w sprawie pojawiły się w wyemitowanym 4 stycznia wieczorem odcinku "Uwaga" w TVN. Redakcja dotarła do ofiary gwałtu, która jednak nie zgodziła się wystąpić przed kamerą. Mimo to przedstawiła swoją - wstrząsającą - wersję wydarzeń.
Pokrzywdzona mieszka w Londynie, ma dwójkę dzieci i pracuje jako dyrektorka marketingu i PR. Kobieta utrzymuje, że 31 stycznia 2020 roku, w hotelu w Klimkach, w dzień przed zakończeniem przygotowań do konkursu miss, została zgwałcona.
Nie wiem, dlaczego on się ciągle wypiera. Mam nagranie, które potwierdza, że doszło do seksu. Mówiłam, że tego nie chcę
- powiedziała dziennikarzom TVN.
Dramatyczne wspomnienia ofiary gwałtu
Kobieta opisała wieczór, w którym doszło do przemocy seksualnej. Twierdzi, że "gwiazdor TVP", który był specjalnym gościem na pożegnalnej kolacji, zaprowadził ją do swojego pokoju. Początkowo miał być dla niej bardzo miły, w pewnym momencie stał się jednak agresywny, po czym zmusił ja do współżycia.
Po gwałcie kobieta była tak przerażona, że nie potrafiła ruszyć się przez kilka godzin. Gwałciciel zaś oznajmił jej, że... "była słaba w łóżku", a później zasnął.
Po wszystkim powiedział, że nie podobało mu się, bo nie byłam wystarczająco dobra w łóżku. Nie spałam całą noc. Wcześnie rano krzyknął, żebym wyszła. Był zły, że nie spałam obok niego. Wyszłam z jego pokoju około szóstej rano. Jestem pewna, że zarejestrował to hotelowy monitoring
- opowiada ofiara gwałtu.
Rano kobieta wyjechała z hotelu, tak jak pozostałe uczestniczki zgrupowania ruszyła pociągiem z łukowa do Warszawy. W stolicy zgłosiła się do szpitala.
Oceń artykuł