Oceń
Gorąco w centrum stolicy. W Warszawie ruszył Marsz Niepodległości, a jego uczestnicy szybko zrezygnowali z pokojowej demonstracji. Zaatakowali policję.
Mimo pandemii koronawirusa i oficjalnych zakazów, w Warszawie ruszył Marsz Niepodległości organizowany przez narodowców. Organizatorzy jeszcze dziś rano twierdzili, że zgromadzenie nie będzie łamało obowiązujących przepisów, a osoby chętne wziąć w nim udział do centrum stolicy zjadą autami.
Jak łatwo się było domyślić, obiecanki cacanki, a rzeczywistość zupełnie inna. W centrum miasta pojawił się tłum, w którym dominują młodzi mężczyźni. Wielu demonstrantów zapomniało o podstawowych zasadach przyjętych na czas pandemii - zabrakło dystansu społecznego i maseczek.
Zamieszki w Warszawie. Chuligani atakują policję
To nie koniec łamania prawa. Szybko okazało się, że Marsz Niepodległości tradycyjnie niewiele ma wspólnego ze świętowaniem, a większość jego uczestników nawet nie stała obok patriotyzmu. Bojówki narodowców i chuliganów szybko przeszły do swej ulubionej rozrywki i zaczęła się "naparzanka".
Na skrzyżowaniu alei Jerozolimskich z Nowym Światem doszło do nagłych zamieszek. Tłum chuliganów rzucił się na policjantów. W stronę mundurowych najpierw poleciały petardy i race, później pobiegli sami krzepcy chłopcy z wyrwanymi z pobocza słupkami i pięściami.
Policja w żaden sposób nie prowokowała zamieszek. Chuligani bez powodu atakowali funkcjonariuszy. W ruch poszła pirotechnika, granaty hukowe i race
- relacjonuje dziennikarz serwisu radiozet.pl Piotr Drabik.
Policję od tłumu odgradzały barierki, które chuligani siłą sforsowali w okolicy ronda de Gaulle’a. Potem rozpoczęła się regularna bitwa z policją - dodaje.
Już wiadomo, że są pierwsze ofiary starć. Rannych z miejsca zamieszek zabierają ratownicy medyczni.
Gorąco w Warszawie. Policja interweniuje
Sytuację w Warszawie relacjonuje także stołeczna policja. Jak informują, do zatrzymania zamieszek zaangażowano pododdziały zwarte, a w celu przywrócenia porządku prawnego wykorzystywane są środki przymusu bezpośredniego.
Należy zwrócić uwagę na agresję i chuligańskie zachowania, bo nie można tego inaczej określić, na rondzie De Gaulle'a w policjantów poleciały kamienie, w policjantów poleciały race. W tym przypadku z naszej strony działania mogły być tylko i wyłącznie jedne - zdecydowane, działania pododdziałów zwartych, działania policjantów z udziałem przymusu bezpośredniego i takie środki przymusu bezpośredniego zostały wykorzystane - powiedział rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.
Oceń artykuł

