Oceń
Gdzie jest potrójny morderca Jacek Jaworek? Poszukiwania trwają, choć niektórzy twierdzą, że nie żyje i mógł popełnić samobójstwo. Tymczasem rodzina ujawnia nowe informacje o psychopacie. Zapewnia, że zgłaszano, iż był niebezpieczny i miał broń, ale nikt nie zareagował. Czy tym samym policja jest współodpowiedzialna za potworne morderstwo w Borowcach?
Jacek Jaworek w nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku popełnił potrójne morderstwo we wsi Borowce, ale policja nadal jest bezradna i nie może go odnaleźć. Rodzina postanowiła ujawnić nowe informacje o poszukiwanym psychopacie. Okazuje się, że może być to jedna z największych porażek policji w jej historii. Iwona, siostra zamordowanej przez Jaworka kobiety, w rozmowie z Wirtualną Polską ujawniła, że w środę przed morderstwem ofiara zwyrodnialca zgłaszała policji „zeznania o atakach Jacka” i ostrzegła, że ma broń. Podobno została zlekceważona.
Policja wiedziała, że Jacek Jaworek mógł zabić i miał broń?
Jak powiedziała pani Iwona, policja zaprzecza, że takie zeznania zostały złożone. A może funkcjonariusze próbuję zamieść sprawę pod dywan? Wirtualna Polska ujawnia też relację jednej z mieszkanek wsi Borowce, która twierdzi, że wiele osób zgłaszało niebezpieczne zachowania Jaworka. Podobno „wyrywał zamki w drzwiach i wszczynał awantury", ale policja „przyjmowała zgłoszenie i odjeżdżała”.
Do morderstwa doszło w nocy z piątku na sobotę. Siostra jeszcze w środę była na policji, by złożyć zeznania o atakach Jacka. Powiedziała mi, że poinformowała policję, że Jacek ma broń. Policja zaprzecza. Twierdzi, że takich zeznań nie ma. Justyna miała też w telefonie zdjęcia broni i tej środy poszła do fotografa, by je wywołać. Przecież po coś to zrobiła. Po to, by komuś je przekazać. Policji? Zdjęcia od fotografa odebrała w piątek jej koleżanka. Justyna miała je od niej wziąć, ale nie zdążyła, bo kilka godzin później została zamordowana. Cała wieś wiedziała, że Jaworek ma broń, a policja nie wiedziała - ujawniła Iwona, siostra zamordowanej kobiety. (Wirtualna Polska)
Pojawiają się obawy, że policja może zamknąć śledztwo i zakończyć poszukiwania. Policyjni eksperci twierdzą, że Jacek Jaworek zapewne popełnił samobójstwo. Rodzina Jaworka tymczasem twierdzi, że on żyje, a mieszkańcy wsi boją się, że wróci i znów zabije. Mąż pani Iwony twierdzi, że policja lekceważy sprawę i nikt nie kontaktował się z nim od miesięcy w sprawie śledztwa. Pani Iwona obawia się, że może pewnego dnia znów stanąć z Jaworkiem twarzą w twarz.
Można tak zabić troje ludzi i rozpłynąć się w powietrzu? On nie wyglądał na typ samobójcy... Jeśliby po pięciu latach powiedzieli, że nic się nie da zrobić, to rozumiem. Ale po roku? Nie daj Boże, że on gdzieś tam sobie żyje i ma się dobrze – powiedział mąż pani Iwony. (Wirtualna Polska)
A co na to policja? To co zwykle…
Interwencję zgłaszała żona brata Jacka Jaworka. Przybyły na miejscu patrol ustalił, iż Jacek Jaworek miał prawo zamieszkiwać i przebywać w tym domu. Przemocy wówczas nie stwierdzono. Decyzja o poszukiwaniu Jacka Jaworka, jako ewentualnego sprawcy zabójstwa, i czynności w tym zakresie zostały podjęte niezwłocznie, po dokonaniu na miejscu zdarzenia pierwszych ustaleń. Obecni na miejscu funkcjonariusze dokonywali kontroli pojazdów poruszających się w okolicach miejsca zdarzenia i sprawdzali, czy nie znajduje się w nim poszukiwany – oświadczyła rzecznik częstochowskiej policji podkom. Sabina Chyra-Giereś.
Oceń artykuł