Oceń
Dramat w Warszawie. Szaleniec chciał przeprowadzić zamach i urządzić masakrę policjantów. Został zatrzymany, na szczęście eksplozja nie nastąpiła. Ujawniono nowe informacje o nieudanych zamachu w stolicy.
Wczoraj ujawniono, że 23-latek w weekend w nocy chciał przeprowadzić zamach w Warszawie przed komisariatem policji. Klaksonem zwabiał funkcjonariuszy, by w końcu wysadzić samochód w powietrze. Na szczęście nie doszło do eksplozji, a zamachowiec został zatrzymany. Ujawniono nowe informacje o sprawie.
Zamach w Warszawie. Chciał zabijać policjantów
Jak ujawnia Super Express, zamachowiec to 23-letni Piotr M., który był znany policji i wcześniej notowany. Zaparkował swoje audi przed przed komisariatem przy ul. Janowskiego, na parkingu między radiowozami, dokładnie naprzeciwko wejścia. Zaczął trąbić, by ściągnąć policjantów i maksymalnie zwiększyć liczbę ofiar. Na parking akurat podjechało kilka radiowozów.
Gdy zainteresowała się nim dyżurna policjantka i poprosiła, żeby odjechał, ten przez szybę pokazał zapalniczkę w dłoni i gestem wskazał tylne siedzenie – podaje SE.pl
Na tylnym siedzeniu miał butlę z gazem. Opatrzność czuwała najwyraźniej nad funkcjonariuszami, bo zapalniczka nie zadziałała. Policjanci błyskawicznie obezwładnili niedoszłego zamachowca.
23-latkowi został przedstawiony zarzut usiłowania zabójstwa. Został aresztowany na trzy miesiące. Złożył obszerne wyjaśnienia, których treść jest chroniona ze względu na dobro śledztwa – oświadczyła rzecznik prokuratury okręgowej Aleksandra Skrzyniarz.
Ujawniono, że Piotr M., gdy podjeżdżał pod komisariat, pisał do swoich kolegów na komunikatorze „Jadę zaje..ć psy”. Prawdopodobnie był gotowy na zamach samobójczy i wiedział, że zapewne zginie w wybuchu samochodu. Miner, pirotechnik Komendy Stołecznej Policji w rozmowie z „Super Expressem” ocenił, że „eksplozja nastąpiłaby w pojeździe, co sprawia, że dochodzi do fragmentacji elementów karoserii i poszycia i te odłamki mają skuteczność rażenia od kilkunastu do kilkuset nawet metrów”.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
