18+

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.

Copyright 2009-2019, Eurozet Sp. z o. o.

„To prawda”

Zeznania Krzysztofa K.: „Iwona zorientowała się, że podał jej narkotyk”

22.12.2022  18:06
Zgodnie z zeznaniami Krzysztofa K. Iwona Wieczorek nie żyje
Zgodnie z zeznaniami Krzysztofa K. Iwona Wieczorek nie żyje Fot: Policja

Zgodnie z zeznaniami niejakiego Krzysztofa K., mężczyzny powiązanego z pomorskim półświatkiem, jego znajomy miał opowiadać mu o tym, że zgwałcił i zabił Iwonę Wieczorek.

Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.

Janusz Szostak, dziennikarz, który miał dostęp do wszystkich akt ws. zaginięcia Iwony Wieczorek, przytacza na swojej stronie crime.com.pl zeznania niejakiego Krzysztofa K. Mężczyzna zarzeka się, że jego słowa są prawdziwe. Wszystkie podane poniżej informacje i cytaty pochodzą z publikacji Janusza Szostaka i są wynikiem jego pracy dziennikarskiej.

Mogę poddać się badaniu na wariografie, aby udowodnić, że to prawda

- mówił człowiek powiązany z półświatkiem przestępczym Krzysztof K.

Opowiedział on policjantom, że jego znajomy przytoczył historię porwania, zgwałcenia i zabójstwa Iwony Wieczorek.

Zeznania Krzysztofa K.

Krzysztof K. przytoczył to, co opowiedział mu jego znajomy Marcin M.

Marcin nie powiedział mi, jakim samochodem przetransportowali Iwonę na działki. Nie wiem, jakiej on był marki, iludrzwiowy i jaki miał kolor. Marcin powiedział mi tylko, że ten kolega zadzwonił do niego, aby przyjechał pod klub w Sopocie. To było po awanturze z tą dziewczyną. Iwona zorientowała się, że on podał jej narkotyk, bo chciał się z nią zabawić

- zeznawał Krzysztof K.

Wiemy, że Iwona Wieczorek pokłóciła się tego wieczoru z Pawłem P. i to aż trzykrotnie. Jednak to zapewne nie on doprawił jej drinka. Jeśli te zdarzenia rzeczywiście miały miejsce, zgodnie z zeznaniem Krzysztofa K., to Paweł P. mógł być powiązany z osobami zdolnymi do podania komuś narkotyku wbrew woli i dlatego wybuchła kłótnia pomiędzy Iwoną a Pawłem.

Przebieg zdarzenia według Krzysztofa K.

Krzysztof K. przedstawia także przebieg całego zdarzenia i sposób, w jaki dziewczyna miałaby umrzeć.

Oni czekali na Iwonę w lasku, ten lasek znajduje się po lekkim ukosie od wejścia 63. Wiedzieli, którędy Iwona będzie wracać do domu i pojechali w to miejsce, którędy miała przechodzić, i czekali na nią w samochodzie. Marcin miał podejść do Iwony, przyłożył jej broń do ramienia i kazał wsiąść do samochodu. Iwona go posłuchała, siadła na przedzie, po stronie pasażera. Marcin miał usiąść za kierownicą, a z tyły siedział jego kolega, z którym wcześniej Iwona bawiła się na dyskotece

- twierdził Krzysztof K.

Śledczy spytali Krzysztofa o szczegóły m.in. ubioru Iwony. Niestety Marcin w swojej opowieści nie przytaczał takich szczegółów. Podzielił się jednak jego wersją tego, co zdarzyło się później. Tak Krzysztof K. opisuje dalsze wydarzenia:

Pamiętam, że on mówił, iż jego kompan w zbrodni miał ciągnąć przed zgwałceniem Iwonę za włosy, to miało stać się przy krzewach i oczku wodnym na działce. (…) Marcin opowiadał mi o tym, że nikt Iwony nie znajdzie, był pewien, że wybrali z tym kolegą bardzo dobre miejsce do ukrycia zwłok Iwony. Ona miała być uduszona przez nich po zgwałceniu, potem ją zakopali obok tej działki. Tam były w pobliżu jakieś rury. Nie wiem dokładnie, gdzie jest to miejsce. Marcin opowiadał, że wcześniej miał tam zdarzyć się jakiś tragiczny wypadek, i że nikt tam Iwony nie będzie szukał. Może stoi tam jakiś krzyż? Do domku, w którym mieli zgwałcić Iwonę, prowadziły schody. Marcin nie powiedział mi, do kogo należała ta działka

- opowiedział śledczym Krzysztof K.

Co na to Marcin M.?

W związku z zeznaniami Krzysztofa K. policja przesłuchała Marcina M. Ten jednak zaprzeczył jakiegokolwiek udziału.

Ja wtedy, kiedy to się działo, siedziałem. Znam jednego kolegę, który osobiście znał zaginioną. On miał na imię Paweł i mieszka w bloku po sąsiedzku. (…) Moi znajomi, w wieku zbliżonym do mnie, głównie siedzą w więzieniach. Teraz niedawno część z nich wyszła, ale nie zdążyli nic nabroić, bo przez ostatnie pięć lat siedzieli. Nie przypominam sobie spotkania z jakimś kolegą z celi, który pochodziłby spoza Trójmiasta. Raczej zapamiętałbym takie spotkanie, bo mam dobrą pamięć. Tym bardziej, że takie sytuacje zdarzają się sporadycznie

- zapewniał śledczych Marcin M.

Janusz Szostak sprawdził tę informację – Marcin M. rzeczywiście przebywał wtedy w Areszcie Śledczym w Gdańsku, co oznacza, że na pewno nie brał udziału w porwaniu Iwony Wieczorek. Dziennikarz sądzi jednak, że do tych zdarzeń mogło dojść, lecz nie był ich sprawcą Marcin M. Być może zasłyszał on za kratami tę historię i przypisał ją sobie, aby zaimponować znajomemu.

Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.

Czytaj także