Oceń
Tajemnicza śmierć 18-letniego milionera z Tajwanu. Lai z Taichung City wziął ślub z mężczyzną i 2 godziny później zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Zostawił po sobie gigantyczny majątek.
Szokująca śmierć na Tajwanie. 18-letni Lai został znaleziony martwy na początku maja tuż przy budynku mieszkalnym w Beitun, zaledwie dzień po kremacji i pogrzebie swojego ojca. Okazuje się, że był dziedzicem 30 nieruchomości o wartości 500 milionów dolarów tajwańskich (60 milionów złotych), a 2 godziny przed śmiercią wziął ślub.
Tajemnicza śmierć milionera. Miłość, śmierć i pieniądze
Jak podaje portal Asia One, mężem milionera został 26-letni mężczyzna o nazwisku Hsia. Tymczasem Independent ujawnia, że bogacz ze swoim „ukochanym” spotkał się zaledwie dwa razy przed zawarciem związku małżeńskiego.
Policja poinformowała rodzinę, że spadkobierca wielkiej fortuny zmarł po upadku z 10. piętra budynku w dzielnicy Beitun, gdzie mieszkał pan Hsia. Tymczasem sekcja wykazała, że milioner nie miał krwotoków w głowie ani w jamie brzusznej, a jedynie złamał prawy łokieć, więc z pewnością nie zginął od upadku z wysokości. Być może został otruty.
Lai i jego matka mieli tego dnia złożyć prochy ojca w kolumbarium, jednak nastolatek został nagle wezwany przez Hsia, który był jego agentem depozytowym, pod pretekstem omówienia kwestii zarządzania jego majątkiem
- pisze Wirtualna Polska.
Matka zmarłego nastolatka zapewnia, że na pewno nie popełnił samobójstwa. Twierdzi również, że jej syn nie był gejem. Tajwańskie media piszą natomiast o domniemanym morderstwie. Prokuratorzy okręgowi w Taichung przesłuchiwali pana Hsia pod zarzutem zabójstwa, Został zwolniony za kaucją w wysokości 188 tys. dolarów (783 tys. zł).
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.
Źródło: Wirtualna Polska
Oceń artykuł
Tu się dzieje
