Oceń
Przez wiele lat „mężczyzna z ręcznikiem” był głównym podejrzanym mediów i internautów w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Czy policja porzuciła ten wątek? Jeśli tak, to dlaczego?
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.
W grudniu zeszłego roku Polskę obiegła wieść, że udało się odnaleźć tajemniczego „mężczyznę z ręcznikiem”. Po opublikowaniu nagrania, na którym ten człowiek gra w kubki, półlegalną grę popularną na turystycznych deptakach, na policję zgłosił się mężczyzna z Chorzowa. Po kilku godzinach przesłuchań został puszczony do domu bez postawienia żadnych zarzutów. Pozornie to koniec tego wątku, ale czy na pewno?
W najnowszym wywiadzie dla „Faktu” dziennikarz śledczy podnosi pewną wątpliwość. Zwraca uwagę, że nie bez powodu „mężczyzna z ręcznikiem” był rozpatrywany przez media w charakterze podejrzanego, a nie świadka.
Nie mogę wykluczyć żadnej możliwości, ale chciałbym, żeby ustalono wersję tego "ręcznika". Byłem jednym z pierwszych dziennikarzy, którzy go bronili, ale musimy brać pod uwagę, że ten człowiek krzątał się tam, gdzie zaginęła Iwona w taki dziwny sposób przez dwie godziny. Mam nadzieję, że śledczy to weryfikują
- powiedział Mikołaj Podolski dla „Faktu”.
Czy „ręcznik” podążał za Iwoną?
Co jest istotne, a być może nie jest powszechnie znane, „mężczyzna z ręcznikiem” miał pojawić się na nagraniach monitoringu kilkukrotnie. Widać go też na nagraniu z klubu „Banana Beach”, w którym w noc zaginięcia bawił się były chłopak Iwony Patryk G. Prawdopodobnie Patryk G. był tematem kłótni w „Dream Clubie” i przyczyną wyjścia Iwony w samotną drogę powrotną. Patryk miał bawić się w „Banana Beach” z innymi dziewczynami. Klub ten znajdował się po drodze do domu Iwony Wieczorek.
Biorąc pod uwagę analizę nagrań jednego z biegłych, o której czytamy w „Wyborczej” i wedle której Iwona powinna być o 4:12 dużo dalej niż przy wejściu na plażę nr 63, można podnieść tezę, że dziewczyna zatrzymała się gdzieś po drodze. Mogła spotkać znajomych, usiąść gdzieś na ławce albo udać się do rzeczonego „Banana Beach”. Wówczas kamery uchwycić mogły nie ją, a podążającego za nią „ręcznika”. To jednak jedynie hipoteza.
Wyszedł za Iwoną z „Dream Clubu”
„Ręcznik” pojawia się także na nagraniu kilka godzin po 4:12. Miał zostać zauważony, jak szedł w drogę powrotną, lecz już bez koszuli.
Najciekawsze są jednak zeznania kwiaciarki, o których również czytamy w „Wyborczej” i które znajdować się miały w aktach sprawy. Kwiaciarka na ul. Bohaterów Monte Casino, gdzie znajdował się „Dream Club”, zeznała, że widziała, jak mężczyzna widoczny na tych nagraniach wychodzi z klubu za Iwoną Wieczorek. To właśnie na podstawie zeznań kwiaciarki sporządzono portret pamięciowy „ręcznika”.
Osoba „ręcznika” wciąż wzbudza zainteresowanie mediów. Nie wiadomo jednak, czy dalej znajduje się on w sferze zainteresowań policji lub czy przekazał śledczym podczas przesłuchania jakieś kluczowe informacje. On sam twierdzi, że nie ma ze sprawą nic wspólnego i „nawet w tym dniu go tam nie było”. Takie stwierdzenie zresztą doprowadziło do licznych teorii w internecie, że osoba grająca w kubki i „mężczyzna z ręcznikiem” to dwie różne osoby, a „ręcznika” w rzeczywistości nigdy nie udało się odnaleźć.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.
Oceń artykuł