Oceń
W wywiadzie dla Interii Mikołaj Podolski zdradził więcej szczegółów na temat agencji, która zajmowała się ochroną klubów Marcina T., w tym „Dream Clubu”, w którym bawiła się Iwona Wieczorek w noc zaginięcia.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.
W wywiadzie dla portalu Interia Mikołaj Podolski, dziennikarz śledczy, który przybliżył Polsce sprawę gwałciciela „Krystka”, opowiedział o tym, jak jego zdaniem zaniedbano śledztwo w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek.
Otoczenie „Dream Clubu” i ludzie, których później powiązano z aferą pedofilską w Sopocie nie zostali wówczas właściwie w ogóle sprawdzeni.
Nie chcę mówić, że to grzech główny, ponieważ nie znam rozwiązania sprawy, być może tkwi ono zupełnie gdzieś indziej. Ale już osiem lat temu pukaliśmy się w głowę, gdy okazało się, że oni prawie w ogóle tego nie sprawdzali
- powiedział Mikołaj Podolski w „Interii”.
Dlaczego tego nie sprawdzono?
W wywiadzie Podolski ujawnił wyniki swojego śledztwa z Martą Bilską.
Nikt głośno tego nie powie, ale w 2015 r. z Martą Bilską ustaliliśmy, że kluby Marcina T. ochraniane były przez agencję ochrony Sako, założył ją były policjant. Moi informatorzy posądzali ją o zatrudnianie do pracy czynnych policjantów. Porozmawiałem z szefem tej agencji, on zaprzeczył. Jednak przyznał, że pracowali u niego emerytowani policjanci. A wiadomo, jak to jest z emerytami w mundurówkach - mogą być nawet jeszcze przed 40-tką
- wyjaśnił.
Dziennikarz śledczy zwrócił też uwagę na to, że dopiero po jego i Bilskiej publikacjach policja zaczęła sprawdzać sprawę Iwony w kontekście „Krystka”, „Zatoki Sztuki”, „Dream Clubu” i właściciela klubów Marcina T. Przy czym wspomniał też o dziwnym zjawisku – gdy na jaw wyszedł ten wątek, detektyw Krzysztof Rutkowski „nieelegancko” wyrażał się o Podolskim na konferencji prasowej.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.
Oceń artykuł