Oceń
Były dyrektor biura kryminalnego KGP, insp. Marek Dyjasz, udzielił wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. Przedstawił tam swoją teorię dotyczącą zaginięcia Iwony Wieczorek.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz
.
Nie wierzę, że osoba, która miała wtedy 20-25 lat tak sprytnie zaplanowała zabójstwo, żeby zatrzeć wszystkie ślady. Nie ma takiej możliwości
- mówi Marek Dyjasz w rozmowie z PAP.
Dyjasz odniósł się do zatrzymania Pawła P. i postawienia mu zarzutów. Emerytowany policjant zwrócił uwagę na podejrzane szczegóły, które pojawiły się podczas prowadzenia śledztwa.
Paweł P. od początku był w kręgu zainteresowania policji. Naszą uwagę zwrócił fakt, że działka, na której imprezowali tego wieczora była idealnie posprzątana. Rzadko się zdarza, by po suto zakrapianej imprezie młodzi ludzie wysprzątali cały domek na błysk
- twierdzi Marek Dyjasz.
Zaznaczył jednak, że Paweł P. i inni znajomi Iwony mają alibi na ten wieczór. „Obecnie jego alibi jest niepodważalne, ale to się może zmienić”, sądzi Dyjasz. Ma na myśli jego udział w ukrywaniu dowodów, co nie wskazuje na to, że dopuścił się porwania Iwony, lecz mógł w tym pomóc.
Co wydarzyło się 17 lipca?
Gdy Iwona wracała sama z „Dream Clubu”, wielokrotnie dzwoniła do Pawła P., przyjaciółki Adrii i kolegi Adriana – osób, z którymi imprezowała.
Tych połączeń było kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt. Paweł P. pytany o treść rozmów mówił, że niepokoił się, czy Iwona doszła do domu
- twierdzi Dyjasz.
Przed czwartą w nocy telefon Iwony rozładowuje się, a ona zostaje zauważona po raz ostatni o 4:12
Najprawdopodobniej skręciła w alejkę prostopadłą do morza i weszła w Park Regana. Myślę, że tam spotkała kogoś znajomego. Uważam, że została z tego rejonu zabrana samochodem, czyli musiała znać osobę, która popełniła to przestępstwo. Gdyby ktoś wciągnął ją do auta na siłę, zostałoby to z pewnością przez kogoś zauważone, bo tej nocy w okolicach promenady i parku było mnóstwo ludzi. Oprócz tego znaleźlibyśmy jakieś ślady, bo broniąc się raczej upuściłaby torebkę i buty, które niosła w ręku
- tłumaczy.
To świadczy o tym, że Iwona musiała znać swojego oprawcę, a zabójstwo nie było planowane.
Myślę, że coś wymknęło się spod kontroli i doszło do tragicznego zdarzenia. Iwona Wieczorek nikomu nie zagrażała, była normalną dziewczyną, która chciała się zabawić. Może doszło do jakiejś konfrontacji słownej, komuś puściły nerwy. Wystarczyło jedno pchnięcie czy cios, możliwe, że uderzyła się w głowę i dlatego zmarła. Uważam, że Iwona znała swojego zabójcę
- wyrokuje Marek Dyjasz w rozmowie z PAP.
Policjant uważa także, że młodzi ludzie odpowiedzialni za śmierć Iwony Wieczorek musieli popełnić jakiś błąd, lecz zwyczajnie został on przeoczony przez śledczych.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz
.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na
.
Oceń artykuł