18+

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.

Copyright 2009-2019, Eurozet Sp. z o. o.

Nowe informacje

Szok ws. matki Kamilka "Za jej pozwoleniem, nie reagowała"

09.05.2023  15:51
Szok ws. matki Kamilka "Za jej pozwoleniem, nie reagowała"
Szok ws. matki Kamilka "Za jej pozwoleniem, nie reagowała" Fot: PRZEMEK SWIDERSKI/REPORTER, East News

Śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy, którego ojczym zakatował na śmierć. Ujawniono, że policja wiedziała o horrorze rozgrywającym się w rodzinie Kamilka. Pojawiają się również nowe informacje o matce Kamilka – dlaczego nie reagowała?

Śmierć 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Dziecko zmarło po tym jak ojczym m.in. polewał go wrzątkiem i przypalał papierosami. Ujawniono, że chłopiec uciekał z domu i szukał pomocy, a policja wiedziała o problemie. Co z matką Kamilka? Okazuje się, że nie reagowała na piekło rozgrywające się w domu, a reszta rodziny również milczała na ten temat.

Matka Kamilka pozwoliła go katować? Szokujące informacje

Jak ujawnia Fakt.pl, w mieszkaniu komunalnym w Częstochowie, w którym ojczym katował dziecko, żyły dwie siostry z rodzinami: Magdalena B. (35 l.), matka Kamilka oraz jej starsza siostra Aneta J. (45 l.). Ta ostatnia wraz z mężem została przesłuchana przez prokuraturę. Zeznała, że „nie reagowała, bo mama Kamilka smarowała mu oparzenia maściami”. W sumie w mieszkaniu miało mieszkać nawet 12 osób.

W mieszkaniu dochodziło do przemocy. Ojczym znęcał się nad ośmioletnim Kamilem. Pod koniec marca tego roku Dawid B. (27 l.) rzucił chłopca na rozgrzany piec węglowy, polewał go wrzątkiem. Dziecko miało na ciele ślady przypalenia po papierosach i liczne nieleczone złamania rąk i nóg. W ciężkim stanie chłopczyk przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Matka Kamilka razem Anetą J. ukrywała prawdę i nie udzieliły skatowanemu dziecku pomocy. Podanie zachowywał się mąż Anety J. – ujawnia Fakt.pl.

Kobieta ma jeszcze piątkę dzieci. Obecnie przebywają w ośrodku lub rodzinie zastępczej.

Sąd rodzinny już wcześniej interesował się mamą Kamilka i jego ojczymem, ponieważ w mieszkaniu dochodziło do awantur, a dzieci nie miały warunków do nauki i rozwoju. Pracownicy socjalni i dzielnicowy odwiedzali rodzinę z niebieską kartą, ale nie stwierdzili przemocy. Tymczasem Kamilek szukał pomocy i uciekał z domu, a raz trafił nawet z wychłodzenia do szpitala. Policja nie reagowała.

5 kwietnia Magdalena B. wraz z mężem Dawidem trafili do aresztu. Dawid B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa Kamilka, a matka chłopca zarzut pomocnictwa i nieudzielenia pomocy synkowi. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro domaga się dla potwornego ojczyma „najsurowszej kary”.

Matka Kamilka npisała list. "Tęsknię za dziećmi"

Natemat.pl podaje, że „Magdalena B. nie zrobiła nic, by ratować syna”. Portal ujawnia, że kobieta wysłała z aresztu pismo do Sądu Rodzinnego w Częstochowie, domagając się spotkania z Kamilkiem i piątką pozostałych dzieci. Napisała w liście, że „tęskni za dziećmi”.

Sad nie wyraził na to zgody obawiając się z jej strony mataczenia i wpływania na nieletnie dzieci. Nie otrzyma również przepustki, bo „mogłaby zostać zlinczowana”.

25 proc. ciała dziecka było poparzone, Kamil miał także krwiak na głowie i nieleczone złamania nogi oraz obu rąk. Dramat chłopca rozgrywał się w domu za pełnym przyzwoleniem matki, 35-letniej Magdaleny B. i innych dorosłych, mieszkających w tym samym domu – pisze natemat.pl.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.

logo Tu się dzieje