Oceń
Nie tylko Iwona Wieczorek. Kolejna tajemnicza śmierć w Polsce i niewyjaśniona sprawa. Fotoreporterka Ula Olszowska nie żyje od 12 lat, ale zagadka jej śmierci wciąż pozostaje nierozwiązana. Ujawniono, że „z wody wystawała tylko głowa”, miała poważne obrażenia. Dlaczego śledztwo zostało umorzone?
Gdy cały kraj śledzi kolejne informacje o Iwonie Wieczorek, wraca sprawa tajemniczej śmierci młodej fotoreporterki Uli Olszowskiej. Jak ujawniają Onet i Gazeta Krakowska, „ciało dziewczyny po śmierci mogło być ciągnięte". Prokuratura nie potwierdza tych doniesień, ale w rozmowie z Radiem ZET zapewnia, że toczy się postępowanie wyjaśniające okoliczności umorzenia śledztwa.
Ula Olszowska zamordowana? Tajemnicza śmierć w górach
Jak przypomina Radio ZET, ciało Uli Olszowskiej znaleziono 15 września 2010 roku w potoku Roztoka, niedaleko wodospadu Siklawa. Ratownicy TOPR zauważyli wystający z wody fragment głowy i pleców.
Przyczyna śmierci nie została jednak ustalona. Śledczy jedynie biorą pod uwagę, że mogła utonąć lub zostać uduszona. Sekcja zwłok miała wykazać złamanie żuchwy i wybite górne zęby, ale wykluczyła śmierć z powodu upadku z wysokości. Dziennikarze ujawnili, że zdaniem lekarzy, obrażenia zostały zadane już po śmierci UIi.
Co się stało z Ulą Olszowską?
Wiemy dziś również, że o godz. 10.40 wsiadła do autobusu i kupiła bilet do Bukowiny Tatrzańskiej. Zmieniła jednak decyzję o kierunku podróży i około godz. 14 wysiadła w Poroninie. Miała tam przenocować, a następnego dnia urwał się z nią kontakt, więc zgłoszono zaginiecie na policję.
Śledczy uznali, że dziewczyna prawdopodobnie zboczyła ze szklaku, nad brzegiem potoku poślizgnęła się lub straciła przytomność i wpadła do wody. Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu umorzyła postępowanie w grudniu 2011 roku. Śledczych przekonała opinia psychologiczna Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, w której przedstawiono Ulę jako osobę chaotyczną i mało uważną. Uznali, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku – pisze Radio ZET.
Dziennikarze Gazety Krakowskiej wrócili do sprawy w marcu 2022 roku, zwracając uwagę na niewyjaśnione wątki w śledztwie. Zdaniem dziennikarzy, Ula Olszowska mogła zostać zamordowana.
Postępowanie w tej sprawie obecnie prowadzi Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie. Jak informuje Radio ZET, „śledczy wykonują czynności procesowe w trybie art. 327 par. 3 k.p.k. Innymi słowy, sprawdzają, czy uzasadnione było umorzenie postępowania przygotowawczego w sprawie śmierci Urszuli Olszowskiej. Prokuratura zleciła czynności dowodowe, aby to ustalić”.
Znaków zapytania w tej sprawie jest wiele. Z ustaleń dziennikarzy Onetu i “Gazety Krakowskiej” wynika, że w dniu zaginięcia, 28 lipca 2010 roku, Ula Olszowska wyszła w pośpiechu z mieszkania, by spotkać się ze znajomym na rynku w Krakowie. Zabrała ze sobą plecak i aparat. Powiedziała, że będzie z powrotem po południu, nigdy jednak nie wróciła do domu – czytamy na radiozet.pl.
Dlaczego policja umorzyła sprawę Uli Olszowskiej?
Radio ZET przypomina, że początkowa [śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Zakopanem, ale po kilku tygodniach przejęła je Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu, finalnie w grudniu 2011 decydując o umorzeniu sprawy. Tymczasem dziennikarze Onetu i Gazety Krakowskiej zwracają uwagę, że mogło dojść do zaniedbań. Twierdzą, że śledczy przez dwa miesiące od znalezienia ciała nie przeszukali okolic strumienia. Prokuratura usprawiedliwia się brakiem przeszkolenia wysokogórskiego policjantów. O dziwo, po szlaku chodzą nawet małe dzieci…
Jak przypomina Radio ZET, ojciec Uli sam udał się na miejsce tragedii i znalazł jej pelerynę na drugim brzegu potoku, a ratownicy TOPR sprawdzili teren dopiero w połowie listopada. Na plecaku dziewczyny znaleziono też ślady krwi i włos jednego z zakopiańskich policjantów. Stwierdzono, że dotykał go “w niebezpieczny sposób”, a więc bez rękawiczek ochronnych.
Niezbadany został także wątek anonimowego zgłoszenia mężczyzny, który skontaktował się z policją po tym, jak media poinformowały o znalezieniu ciała Uli. Powiedział, że pod koniec lipca 2010 roku był w okolicach Siklawy i słyszał “podniesione głosy, w tym głos kobiety”. Dodał, że widział na szlaku w tym rejonie samotną młodą kobietę i podążającego za nią dziwnie zachowującego się mężczyznę. Prokuratura uznała, że nie jest w stanie go przesłuchać, ponieważ dzwonił z numeru na kartę i nie zgłosił swoich danych operatorowi – pisze Radio ZET.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.
Oceń artykuł