Oceń
W książce Janusza Szostaka pojawiają się zeznania Mai Ż. oraz szwagra jej koleżanki. Mężczyzna miał być świadkiem tego, jak Iwona Wieczorek została siłą wciągnięta do czarnego samochodu. Kobieta natomiast stwierdziła, że Iwona zasłużyła sobie na taki los.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.
Dziennikarz śledczy Janusz Szostak przez wiele lat zajmował się sprawą Iwony Wieczorek, miał dostęp do wszystkich akt śledztwa i napisał na ten temat dwie książki. W pierwszej z nich - „Co się stało z Iwoną Wieczorek?” - pojawia się wiele interesujących zeznań, o których już wcześniej pisaliśmy. Tym razem przybliżamy słowa Mai Ż. i szwagra jej koleżanki. Mężczyzna miał być świadkiem porwania Iwony Wieczorek.
Jak pisze Janusz Szostak, szwagra kobiety obudził pisk opon – wstał z łóżka i z balkonu zaobserwował, że „Iwona jest siłą wciągana do samochodu koloru czarnego, marki nie podał.” Poniżej słowa Mai Ż., która zrelacjonowała rozmowę z koleżanką z pracy.
Zapytałam ją, czy [jej szwagier] zgłosił to policji. A ona odburknęła „Policja jest od tego, by szukać” i dodała, że Iwona Wieczorek sobie na to zasłużyła, gdyż jej szwagier często ją widział, jak siedziała na chodniku w krótkiej sukience i piła z chłopakami alkohol. On mieszka na tym samym osiedlu, co Iwona Wieczorek. Z tego, co mi powiedziała znajoma, jej szwagier miał już być przesłuchany w tej sprawie. Ale on nic nie powiedział, ponieważ Iwona nie szanowała się, ubierała się tak, że jej prawie było tyłek widać. Ona takich słów użyła, mówiąc o tym
- zeznaje Maja Ż.
Co widział szwagier?
Jak czytamy w książce Janusza Szostaka, policja rzeczywiście przesłuchała mężczyznę, który miał być świadkiem porwania nastolatki. Wówczas mówił, że nic nie widział i nic nie wie. Szwagier opowiedział o tym, że mieszka w tym samym bloku, co Iwona Wieczorek i jej przyjaciółka Adria S.
Często je razem widywałem. Pamiętam nawet ten dzień, jak wychodziły na imprezę razem, ładnie ubrane, szły pod rękę chodnikiem w stronę Biedronki. Nie pamiętam dokładnie godziny, ale tej nocy Iwona zaginęła. O tym jednak dowiedziałem się dopiero kilka dni później z plakatów na osiedlu i z mediów. Ja o tej sprawie jednak nic więcej nie wiem. Widziałem tylko, jak Iwona z Adrią często imprezowały między blokami
- opowiedział mężczyzna.
Przede wszystkim zdementował on informację podaną przez Maję Ż.
Nie widziałem, aby ktoś ją wciągał do samochodu. Gdybym widział, jak ktoś porywa Iwonę Wieczorek, to powiadomiłbym natychmiast policję. Pamiętam tylko, jak Adria stała pod blokiem i płakała, to było wtedy, jak już wszyscy szukali tej Iwony. Wokół niej było kilka osób. Iwona była spokojną dziewczyną, całe to towarzystwo było pod wpływem Adrii. Nic nie wiadomo mi o tym, jak Iwona zaginęła. Nic nie widziałem, by wsiadała do jakiegoś ciemnego auta czy też została do niego wciągnięta. (...) Wykluczone, bym widział, jak ktoś ją porywa. Na pewno powiedziałbym o tym i zgłosił się na policję. To tak, jakby mi dziecko porwali. Z całą pewnością zgłosiłbym się na policję
- stanowczo określił sytuację szwagier.
Janusz Szostak pyta jednak, która z tych wersji jest prawdziwa i czy mężczyzna nie zmienił historii w obawie o swoje bezpieczeństwo. Przypomnijmy, że w historii Iwony Wieczorek przewijał się już pewien czarny samochód – miało go prowadzić dwóch łysych mężczyzn zaczepiających kobiety samotnie wracające do domu.
Więcej informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek znajdziesz pod tym linkiem.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Polub naszą stronę na Facebooku.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
