Oceń
Anna Dymna to jedna z najlepszych i najpiękniejszych polskich aktorek w historii, a także osoba o ogromnym sercu. Jednak jej życie prywatne ostatnio staje się jak fabuła smutnego filmu. Artystka zaczyna myśleć o śmierci.
Anna Dymna to mega gwiazda filmu, seriali i teatru. Nic i nikt nie trwa jednak wiecznie. Aktorka coraz częściej nawiedzana jest przez gorzkie refleksje o życiu i śmierci. Przypomnijmy, że 70-latka niedawno brała udział w wypadku samochodowym, który spowodował u niej stały dyskomfort w kręgosłupie i miednicy. Przyznała również w jednym z wywiadów, że cierpi na zaburzenia hormonalne.
Anna Dymna i wzruszający wywiad. Życie to nie tylko filmy, ale też i śmierć
Anna Dymna udzieliła poruszającego wywiadu dla „Vivy!”. Wyznała, że mimo licznych operacji kręgosłupa, ma z nim poważne problemy i dochodzi do sytuacji, gdy „jęczy z bólu”. Nie ukrywa, że toczy ze swoim stanem zdrowia nieustanną walkę.
Jestem po siedemdziesiątce, mam różne problemy, jak każdy w tym wieku. Po licznych wypadkach i operacjach mój kręgosłup mi mówi: a dajże mi, babo, spokój! Nie pracuję już z tobą! Idźże, się połóż wreszcie i przestań podskakiwać Ja się wtedy buntuję. I robi mi coś takiego, że mnie paraliżuje. Jęczę z bólu, myślę, że zaraz zejdę, ale naprzeciwko mnie siedzi uśmiechnięty chłopiec na wózku, z dystrofią mięśniową i wstyd mi się robi. Idę dalej. Nieustannie toczę zapasy z moim organizmem, który się buntuje – opowiedziała Anna Dymna. (Viva!)
Aktorka podkreśliła, że chociaż przeżyła wiele wypadków, oszustw i nieszczęść, umie walczyć z przeciwnościami losu i KOCHA ŻYCIE. Zdaje sobie jednak sprawę, że czas upływa nieubłaganie i przed pewnymi sytuacjami nie da się uciec…
Tam, w niebie, za przeproszeniem, już siedzą cudowne postacie, świadkowie mojej młodości, urody, sukcesów. Co chwilę kogoś żegnam, ale za każdym razem myślę: poczekaj, niedługo się zobaczymy, więc się nie przejmuję. Jakkolwiek chciałabym jeszcze chwilę pożyć, bo wciąż mam dużo rzeczy do zrobienia. Ale czasem trochę mi brakuje siły- wyznała Anna Dymna. (Viva!)
Oceń artykuł