Oceń
Beata Tadla trafiła do szpitala, a media donoszą, że 46-letnia dziennikarka miała zapaść. Sprawę komentuje syn celebrytki i uspokaja: wszystko jest już dobrze.
Beata Tadla nie ma ostatnio lekko. Dziennikarka rzuciła się w wir pracy i zdaje się, że zrobiła to zbyt intensywnie. 46-letnia dziennikarka trafiła właśnie do szpitala. Kobieta brała udział w nagraniach pod Warszawą, gdy poczuła się źle. Było z nią na tyle niedobrze, że współpracownicy wezwali karetkę. Goniec.pl informuje - powołując się na "wiarygodne źródło", że kobieta miała zapaść!
Dziennikarzom Pudelka udało się skonfrontować te doniesienia z rzeczywistością, a dokładniej spytać o stan zdrowia Beaty Tadli jej syna. Jan Kietliński potwierdził, że kobieta trafiła do szpitala, uspokaja jednak, że wszystko jest już dobrze.
Wszystko z nią w porządku. Musi po prostu odpoczywać. Była lekko przepracowana i potrzebuje po prostu wakacji!
- mówi Pudelkowi mężczyzna.
Beata Tadla miała zapaść?
Kietliński pytany był także o rzekomą zapaść dziennikarki. Doniesieniom tym zaprzeczył, choć przyznał, że objawy mogły sugerować tak ciężki stan. - Miała takie objawy. Typowe przy dużym przemęczeniu. Lekarze zalecili odpoczynek, dużo snu, a mama na pewno się zastosowała - przekazał młody mężczyzna.
Gdy o opinii publicznej trafiła wieść o hospitalizacji Beaty Tadli, szybko ujawnili się antyszczepionkowcy. Dość pokaźna grupa osób w Polsce każdą chorobę czy śmierć wiąże dziś ze szczepieniami przeciw COVID-19. Tadla niedawno chwaliła się przyjęciem dawki przypominającej, a to przecież smakowity kąsek dla proepidemików.
Plotki o rzekomej zapaści wywołanej szczepionką syn Beaty Tadli komentuje bardzo ostro. - Chyba każdy o zdrowych zmysłach wie, że nie ma to żadnego związku. Z antyszczepionkowcami nie można się kłócić, oni żyją w swoim świecie, mają swoje medyczne fakty i autorytety - powiedział.
Dla nich śmierć z powodu niebezpiecznego wirusa jest niemożliwa. Tymczasem, gdyby moja mama za 5 lat wylądowała w szpitalu, na pewno znaleźliby związek ze szczepionką
- grzmiał rozżalony syn Beaty Tadli i wspomniał przypadek czeskiej piosenkarki. Hana Horka tak bała się igły, że wolała się specjalnie zakazić koronawirusem, niż przyjąć szczepionkę, by uzyskać paszport covidowy. Nie przewidziała jednak, że może umrzeć. i cóż... umarła.
Oceń artykuł