Oceń
Beata Tyszkiewicz trzy razy zakochiwała się bez pamięci, a później nagle rozwodziła. Po latach wspomina nieudane związki: wybuch miłości, euforia, rozczarowanie.
Beata Tyszkiewicz to prawdziwa ikona polskiego kina. Piękna, utalentowana, rozbudzała wyobraźnię fanów, łamała męskie serca. Choć od lat nie występuje już na ekranach, nadal wzbudza emocje.
W ostatnim czasie mówiło się, że wiekowa już, emerytowana aktorka, ma poważne problemy ze zdrowiem i wymaga coraz bardziej kompleksowej opieki. Mieszka w mieszkaniu socjalnym i za nic nie chce się z niego wyprowadzić. A to przysporzyło jej i jej córce Karolinie Wajdzie sporych kłopotów i niesławy.
Beata Tyszkiewicz odbiła Andrzeja Wajdę żonie
Karolina Wajda urodziła się 29 marca 1967 roku, jako córka Beaty Tyszkiewicz i Andrzeja Wajdy. Co ciekawe, aktorka i reżyser nie byli wtedy małżeństwem...
Beata Tyszkiewicz i Andrzej Wajda poznali się w 1961 roku na planie filmu "Samson". Już wtedy młoda aktorka miała zawrócić w głowie reżyserowi. Niedługo później wdali się w płomienny romans, Wajda miał wtedy żonę. Ostatecznie dopiero w 1967 roku zostawił ją dla nowej wybranki. W marcu tego samego roku kochankom urodziła się córka, niespełna dwa miesiące później, 13 maja, pobrali się.
Nigdy nie wiązałam z tym związkiem żadnych nadziei zawodowych. Pokochałam człowieka, a nie reżysera. Cieszyłam się, że komuś tak fantastycznemu będę potrzebna, że będziemy mieli dom i dzieci
- wspominała swego czasu ten związek Beata Tyszkiewicz w rozmowie z "Dziennikiem".
Szalona miłość do reżysera szybko jednak poszła w zapomnienie. Ich małżeństwo przetrwało zaledwie 1,5 roku, związek - 5 lat. Już w 1969 roku przeszli przez rozwód. Powód? Za dużo pracy i brak możliwości uwicia wspólnego, rodzinnego gniazdka. - Byliśmy w ciągłych rozjazdach, a remont dworku zdawało się, że nie miał końca. Czułam się samotna. Koniec przychodził powoli, w pewnym momencie dopadła nas bezsilność. Teraz widzę, że nie dorosłam do takiego związku, nie wiedziałam, czego oczekuję od życia. Pięć lat byliśmy razem. Andrzej był zbyt dobry, a ja tego nie potrafiłam docenić - wyznała po latach Tyszkiewicz.
Wersja ta została jednak poddana w wątpliwość. W książce "Beata Tyszkiewicz. Portret damy" Janusz i Zofia Majewscy zdradzają, że aktorka porzuciła męża... dla innego mężczyzny!
Beata Tyszkiewicz miała trzech mężów
Beata Tyszkiewicz za mąż wychodziła w sumie trzy razy. W jednym z wywiadów oznajmiła, że jest kobietą, która nie wdawała się w przelotne romanse - jej miłości zawsze kończyły się ślubem. A później szybkim rozwodem. Drugie małżeństwo, z reżyserem Witoldem Orzechowskim, również nie przetrwało próby czasu. Beata Tyszkiewicz pytana o zakończenie związku mówiła wprost: stwierdziłam, że go nie kocham.
Małżeństwo z Witkiem było jednak przypadkowe i któregoś dnia tak po prostu doszłam do wniosku, że nic do niego nie czuję
- wyjaśniła w rozmowie z "Galą".
Na Beatę Tyszkiewicz czekało w życiu jeszcze jedno płomienne uczcie. W wieku 38 lat wyszła za mąż za architekta Jacka Padlewskiego - swoją miłość z lat młodzieńczych. I znowu - z mężczyzną zaczęła spotykać się, gdy nadal pozostawała w związku z poprzednim mężem!
Aktorka i architekt wdali się w romans, a owocem ich miłości była córka. Podobnie jak jej starsza siostra, Wiktoria przyszła na świat jeszcze przed ślubem rodziców.
Wróciło młodzieńcze zauroczenie. Historia się powtarzała. Ja nadal byłam w ciągłych rozjazdach. Grałam w wielu zagranicznych filmach, jeździłam na festiwale. On pracował dużo, ale odwiedzał mnie w Polsce. Pomimo to postanowiliśmy spróbować być razem. Po wielu doświadczeniach z poprzednich małżeństw byłam pewna, że nam się uda
- opowiadała "Faktowi".
Trzecie małżeństwo Beaty Tyszkiewicz również nie przetrwało próby czasu. Aktorka zamieszkała z mężem w Marsylii, często wyjeżdżała do pracy i tęskniła za Polską. W takich warunkach nie było szans na szczęśliwe zakończenie. I przyszedł trzeci rozwód.
Zawsze z moimi mężami było tak samo: wielki wybuch miłości, euforia, a później wszystko zmieniało się w zwykłą codzienność. Małżeństwo powinno otwierać ludzi na świat, a nie uzależniać ich od siebie...
- podsumowała swe bujne, życie uczuciowe Beata Tyszkiewicz w rozmowie z "Faktem".
Oceń artykuł

