Oceń
Marcin Dorociński wystąpi w „Mission Impossible” – emocje w narodzie są tak wielkie, że na film w Polsce pewnie pójdą wycieczki szkolne, a do kin wyruszą pielgrzymki z Jasnej Góry. Nas jednak ciekawi bardziej ile zarobi polski aktor u boku Toma Cruise'a. Już wiemy i bardzo nam przykro. Tom, ale z ciebie skąpiradło!
Marcin Dorociński na zarobki narzekać nie może? Owszem, może! I nawet powinien. Co prawda zagra w "Mission Impossible 8", dał Cruise'owi szansę, ale amerykański scientolog potraktował go bardzo nieładnie. Gwiazdor Top Gun jako aktor i procucent za „Dead Reckoning” zgarnie przynajmniej 30 milionów dolarów + procent zysków ze sprzedaży. Wstydu nie ma, bo Dorocińskiemu podobno zapłaci jedynie 150 tysięcy dolarów, czyli marne 750 tysięcy złotych. Cruise, do diaska, nie wstyd ci? Jeśli to czytasz, to żebyś zrozumiał... Shame! Shame! Shame!
Marcin Doroński powinien zarabiać tyle co Tom Cruise! To nie jest mision impossible!
Jak podaje „Super Express”, Marcin Dorociński na planie zdjęciowym ma spędzić 10 dni. Za tyle pracy w takim kinowym hicie tak mała stawka jak 150 tysięcy dolarów? Panie Dorociński, a może weź się pan targuj?
Tomasz Rejs skąpy jest, ale Marcin Dorociński może wkrótce zarobić znacznie więcej. Nie wiemy jaką zagra rolę w „Mission Impossible 8”, ale mogą to być dla niego drzwi do wielkiej kariery i wielu świetnie płatnych ról. Cóż, widocznie dla Cruise’a godne wynagrodzenie genialnego aktora to misja niemożliwa.
To, że Marcin zagra u boku Cruise'a, dla polskiej kinematografii oznacza, że nasz aktor może zacząć zarabiać w dużych produkcjach całkiem niezłe pieniądze. Na razie Dorociński jest na aktorskiej półce rosyjskich, czarnych charakterów. Jerzy Skolimowski też zagrał niejednego bandytę w takich superprodukcjach i nic z tego nie wynikło. Miejmy nadzieję, że w przypadku Marcina będzie inaczej – mówi polska aktora z Kanady, Liliana Głąbczyńska-Komorowska, która zna Toma Cruise’a. (Super Express)
Oceń artykuł