Oceń
Jak wynika z najnowszej książki o kulisach pałacowego życia, nowy król za nic ma prywatność, a nawet nietykalność cielesną swoich poddanych! Często wpada w manię i wydzwania do pracowników poza godzinami ich pracy, a zdarzało się też, że rzucał w nich przedmiotami! Czyżby Elżbieta II wychowała małego Nerona?
Detale codziennej pracy dla króla Karola II zdradził Valentine Low w swojej nowej książce pt. „Courtiers: The Inside Story of the Palace Power Struggles” (tłum. „Dworzanie: wewnętrzna historia pałacowej walki o władzę”). Książka ukaże się dopiero w październiku, ale wciąż do mediów wyciekają co ciekawsze, pikantne szczegóły z życia rodziny królewskiej. Tym razem wiemy, co o królu myślą jego służący.
Nie traktuje służby po królewsku
Określenie króla Karola III jako despoty to za mało! Jak twierdzi Low, król był w stanie rzucać przedmiotami w swoich podwładnych, niczym rozwydrzony bachor. Normalne jest dla niego również wydzwanianie do swoich pracowników w weekendy i późnym wieczorem.
Rzadko skupiał złość na konkretnej osobie. Chodzi o to, że z jakiegoś powodu tracił nad sobą panowanie. Rzucał czymś. W mgnieniu oka przechodził od zera do setki, a potem jego nerwy opadały. (...) Był wymagający, ponieważ sam nieustannie pracuje. Nigdy nie przestaje. W każdej chwili może zadzwonić w jakiejś sprawie
- przekazał jeden ze służących.
Rzeczywiście wszyscy są zgodni – król Karol III jest niezwykle aktywny i pracuje właściwie 24 godziny na dobę. Jego głowę rozsadzają cudaczne pomysły – od medycyny alternatywnej, przez eksperymentalną urbanistykę, po ekologiczne rolnictwo. Pomoc w realizacji jego ciągle zmieniających się wizji sprawia, że dworzanie nie mogą skupić się na swoich codziennych obowiązkach. Chcielibyście dla niego pracować?
Oceń artykuł