Oceń
Krzysztof Krawczyk był jednym z najbardziej uwielbianych polskich artystów. Niestety, w święta wielkanocne usłyszeliśmy, że wokalista zmarł. Teraz jest czas na domknięcie spraw doczesnych - jak się okazuje, już 10 lat temu muzyk spisał testament. Co kryje jego ostatnia wola?
Krzysztof Krawczyk nie żyje i jest to informacja, która jeszcze długo będzie wywoływać łzy w oczach Polaków. Wokalista 10 lat temu spisał już swoją ostatnią wolę, która teraz będzie musiała zostać spełniona. Co kryje jego testament? Możecie się o tym przekonać.
Śmierć Krzysztofa Krawczyka wstrząsnęła nami dużo mocniej głównie dlatego, że chwilę wcześniej usłyszeliśmy o tym, że artysta pokonał koronawirusa i szczęśliwie wrócił na święta do domu. Niestety, najgorsze nadeszło wtedy, kiedy nikt się tego nie spodziewał. Krzysztof Krawczyk zdołał jeszcze skierować swoje ostatnie słowa do ukochanej żony, Ewy. Potem jego wyjątkowe życie zgasło na zawsze.
Krzysztof Krawczyk spisał testament
Testament Krzysztofa Krawczyka interesuje nie tylko jego rodzinę, ale również fanów. Wokalista, zanim znalazł ukojenie w ramionach Ewy - powadził raczej burzliwy tryb życia i wiele przeszedł. Miał również nie najlepsze kontakty ze swoim biologicznym synem - Krzysztofem Krawczykiem juniorem. Po to, by nikt nie miał problemów z jego ostatnią wolą - artysta spisał testament już w 2011 roku, kiedy przeczuwał, że może go spotkać coś złego.
"Ostatnio wiele z żoną podróżujemy, latamy na koncerty do USA, dlatego postanowiliśmy z Ewą spisać testament, podzielić nasz majątek. Oczywiście testament został złożony u notariusza" - zdradzał wtedy Krawczyk.
Ustaliliśmy, że połowę majątku dostanie moja rodzina, czyli brat i syn, drugą połowę rodzina żony, czyli jej siostra i córki siostry. Wierzymy, że będziemy żyć długo i szczęśliwie, ale wszystko może się zdarzyć
- mówił.
Niestety, ten tragiczny moment nadszedł zdecydowanie zbyt wcześnie dla wszystkich. Mamy nadzieję, że czas ukoi ból fanów i najbliższej rodziny zmarłego, wielkiego artysty. Trudno sobie jednak wyobrazić świat bez jego cudnego głosu.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
