Oceń
Kazik ostatnio zmaga się ze znacznym pogorszeniem stanu zdrowia. Fani trzymają za niego kciuki i obawiają się, że to koronawirus, a menadżer tłumaczy, jak jest z wokalistą naprawdę.
Wczoraj donosiliśmy o złym stanie zdrowia Kazika Staszewskiego - lidera zespołu Kult. Fani bardzo się przestraszyli, zwłaszcza kiedy zobaczyli zdjęcie zmagającego się z chorobą wokalisty, podpiętego do maszyny z tlenem.
Jak poinformowała grupa Kult - jej lider zmaga się z „nagłą niedyspozycją wokalną” i nie jest w stanie koncertować. Postanowili nawet wydać w tej sprawie specjalne oświadczenie - by nie było żadnych wątpliwości.
Jesteśmy zmuszeni przełożyć jutrzejszy (16 czerwca) koncert Kult Akustik w łódzkim Klubie Wytwórnia, a także zaplanowany na dzień później koncert w CKK Jordanki w Toruniu. Bardzo przepraszamy za zaistniałe niedogodności, jednak w tej sytuacji zdrowie Kazika jest dla nas najważniejsze. Wkrótce poinformujemy o nowych terminach tych wydarzeń. Wszystkie dotychczas zakupione bilety automatycznie zachowają swoją ważność dla nowych dat
– brzmi komunikat.
Co tak naprawdę dolega Kazikowi?
Fani, widząc fotografię Kazika, przerazili się nie na żarty. Wiele osób pomyślało, że lider Kultu zmaga się teraz z Covid-19. Z uwagi na skalę strachu, głos postanowił zabrać także menadżer gwiazdora, który wytłumaczył, co mu tak naprawdę dolega.
Ludzie żyją w szaleństwie, wszystko kojarzą z COVID-em, jakby nie było innych chorób i innych dolegliwości. Kazik po prostu zdarł sobie głos, to się zdarza czasami
– powiedział Piotr Wieteska w rozmowie z WP.
Jak się okazało, maska na twarzy Kazika to nie urządzenie do podawania tlenu, ale nebulizator, który pomagał mężczyźnie nawilżyć gardło. Jego stan poprawił się na tyle, że wktórce grupa zagra koncert w Poznaniu.
Oceń artykuł