Oceń
Śmierć zawsze przychodzi za wcześnie. Odejście Kamila Durczoka było wielkim szokiem dla jego fanów, bliskich i przyjaciół. Profesjonalista jest teraz żegnany przez swoich kolegów po fachu. Łzy same cisną się do oczu.
Kamil Durczok nie żyje. Dziennikarz odszedł 16 listopada w godzinach porannych. Cała Polska pogrążona w smutku i szoku zastanawia się, czy tej tragedii można było uniknąć?
Do tej pory nie było wiadomo, co spowodowało przedwczesny zgon Kamila Durczoka. W mediach pojawiały się spekulacje, na temat tego, czy była to choroba alkoholowa, nowotworowa, a może niespodziewany wypadek. Po tym, jak szpital, w którym zmarł, wydał specjalne oświadczenie, sprawa pozostaje jasna.
Kamil Durczok we wspomnieniach dziennikarzy
Nie staje się jednak mniej tragiczna. Śmierć dziennikarza boli, a osoby blisko z nim związane nie mogą się teraz powstrzymać od wspomnień. Koledzy po fachu uhonorowali pamięć zmarłego w wyjątkowo wzruszający sposób.
Reporterzy, publicyści, wydawcy i redaktorzy składają wyrazy żalu i współczucia dla bliskich. Jednocześnie dzielą się z fanami wspomnieniami ze zmarłym dziennikarzem. Wśród żegnających są m.in. Piotr Kraśko i Joanna Racewicz.
Do zobaczenia Kamil… Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zagramy… Na innym boisku, w innym miejscu, ale do zobaczenia…
- napisał na Instagramie Piotr Kraśko, żegnając kolegę i zamieszczając zdjęcie z charytatywnego meczu.
Ze wszystkich zdań, które można powiedzieć o Kamilu Durczoku, najprawdziwsze jest to, że był zawodowcem do szpiku kości. Jego życie to gotowy scenariusz na film - o sile, odwadze, chorobie, piekielnym talencie i jeszcze większej pracowitości. O wybujałym ego, perfekcjonizmie i okrucieństwie. Wreszcie o upadku z najwyższego w tym kraju medialnego konia. I o skrusze, która nie zdążyła się dopełnić
- napisała dodatkowo Joanna Racewicz.
Łzy z powodu tej śmierci płynąć będą jeszcze długo.
Oceń artykuł

