Oceń
Kamil Durczok wsiadł za kierownicę kompletnie pijany i przejechał tak kilkaset kilometrów! Na szczęście jego pijacki rajd skończył się "tylko" kolizją.
Piłeś? Nie jedź. Zasada stara, powszechnie znana, ale niekoniecznie stosowana. Nie zastosował się do niej Kamil Durczok - były gwiazdor TVP, TVN a ostatnio Polsatu.
Dziennikarz w ostatni piątek tak spieszył się gdzieś przed siebie, że spowodował kolizję. Gdy wysiadł z rozbitego auta, ostro się zataczał. A wszystko przez 2,5 promila w organizmie.
Ostra jazda na ostrym gazie
Teraz okazuje się, że pijaniutki dziennikarz zagrażał kierowcom na odcinku kilkuset kilometrów. "Na gazie" przejechał 370 kilometrów - twierdzi Super Express.
Dziennikarz wyruszył w podróż z Gdańska do Katowic, czyli na drugi koniec Polski. Rozbił się pod Piotrkowem Trybunalskim. Ile razy mógł spowodować wypadek? Ile aut uszkodzić, ilu osobom odebrać zdrowie lub życie?
Gwiazdor odpowie za swoje nieodpowiedzialne zachowanie przed sądem. Jak na razie został zwolniony z aresztu, ale czeka go proces - prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim postawiła mu aż dwa zarzuty. Grozi mu teraz 12 lat więzienia.
Durczok na kacu - ma moralniaka
Ból głowy po piątkowym pijaństwie i wypadku raczej już minął, ale kac trwa w najlepsze. Durczok ma tak zwanego "moralniaka". Zaraz po wyjściu z aresztu rzewnie przepraszał kierowców, widzów i wszystkich oburzonych jego zachowaniem.
W tej sytuacji chcę powiedzieć jedno... Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. To, co się wydarzyło, jest karygodne. Pozostaje mi przeprosić moich widzów, internautów i czytelników. Przede wszystkim chciałbym przeprosić jednak moich najbliższych, bo zostali narażeni na infamię i cierpienia, na które nie zasłużyli - powiedział w poniedziałek.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
