Oceń
Patryk Vega udzielił wywiadu, w którym opowiada, jak nawrócił się na wiarę w Boga. W rozmowie z "Wprost" przekonuje, że trzeba żyć zgodnie z dekalogiem.
Patryk Vega to jeden z najpopularniejszych i najgorzej ocenianych polskich filmowców. Reżyser słynie z produkowania filmów na skalę, jaka innym artystom się nawet nie śniła, w tempie tak zawrotnym, że widzowie nie nadążają biegać do kina. W filmach tych jest tyle patologii, przekleństw i scen, przy których dzieci (a i niektórzy dorośli) zasłaniają oczy, że na zliczenie wszystkich braknie palców.
Vega tłumaczy jednak, że jego filmy to misja. Nawrócił się i chce - w swój pokrętny sposób - pokazywać innym, że Bóg istnieje. Zdaje się nawet, że mu to wychodzi, bo kilka miesięcy temu za swoją działalność otrzymał katolicką nagrodę.
Patryk Vega opowiada o nawróceniu
Teraz Vega wyjaśnia, jak doszło do jego nawrócenia. I jak zaznacza, nie była to droga ani łatwa, ani krótka.
Reżyser latami poszukiwał ścieżki ku Bogu. Korzystał z pomocy szamanów, poddawał się hipnozie, ale cały czas to nie było to. Aż w końcu trafił do... wróżki.
W 99% trafiałem na szarlatanów i hochsztaplerów, ale pewna jasnowidz przepowiedziała mi tydzień wcześniej wypadek samochodowy, informując dokładnie z jakim samochodem się zderzę, ile osób będzie uczestniczyło w wypadku - mówi w wywiadzie dla "Wprost".
Vega rzeczywiście miał wypadek, w którym w cudowny sposób nikt nie zginął. To wtedy filmowiec stwierdził, że bezpieczeństwo jemu i jego rodzinie dać może tylko Bóg. I się nawrócił. Zaczął chodzić na spotkania wspólnoty kościelnej, poddał się nawet egzorcyzmom, które z jego serca wypędzić miały złe duchy. Teraz z kolei zapewnia, że jedyna droga ku byciu szczęśliwym, to przestrzeganie 10 przykazań i umiłowanie bliźniego.
Na mszy o uzdrowienie modliłem się, aby Bóg sprawił, żeby przestał mnie boleć kręgosłup, który był zdewastowany po wypadku. Z początku nie wierzyłem, że Bóg może mnie nagle uzdrowić, ale w pewnym momencie postanowiłem całkowicie odrzucić uprzedzenia i oddać w Boskie ręce, wyzbywając się wątpliwości i uprzedzeń - opowiada reżyser.
I właśnie wtedy Vega dostąpił cudu.
W kościele zrobiło się lodowato, choć był środek lata. Do moich pleców zbliżył się zimny wiatr i i poczułem, jak jakaś siła przestawia mi kręgi w odcinku szyjnym kręgosłupa. Wiem, że to brzmi nierealnie, ale od tamtej pory nie muszę już wierzyć, bo jestem pewien, że Bóg istnieje. Od tamtej pory Biblia stała się dla mnie instrukcją jak żyć. Nie stałem się święty, błądzę, grzeszę i upadam, ale gdy wstaję, to wiem, w którą stronę mam iść i nie brnę, tak jak dotychczas, w ślepe uliczki - zapewnia.
Oceń artykuł