Oceń
Tomasz Niecik nagrał nową piosenkę, a do teledysku zaangażował celebrytkę Justynę Żyłę. Teraz trochę żałuje - przyznaje, że wylał się na niego hejt.
Tomasz Niecik i Justyna Żyła połączyli siły. Discopolowiec od "osiemnastek w samochodzie" i "żylety" zatrudnił celebrytkę znaną z prania swoich brudów i pokracznych tańców, i weszli do studia.
Wspólna praca zaowocowała kilkuminutowym klipem, który - jak się okazuje - nie przypadł do gustu fanom discopolowca. W Niecika (i Justyny Żyły) kierunku polał się hejt, a takiej reakcji piosenkarz zdecydowanie się nie spodziewał.
Niecik rozżalony po współpracy z Żyłą
Discopolowiec wyjaśnił, skąd pomysł, by z Żyłą pracować i że ich relacje są czysto biznesowe. Okazuje się, że Justyna wpasowała mu się w koncepcję...
Usłyszałem, że jest po rozwodzie - mówi w rozmowie z wp.pl. - Pasowała do harmonogramu piosenki, do stylu tego po prostu, do osobowości, do jej sytuacji życiowej.
Odniósł się też do efektu i krytycznych komentarzy fanów.
Jedni kochają, inni nienawidzą. To jest norma w mojej branży. Ja do tego podchodzę notorycznie - zapewniał, choć o co mu do końca chodziło, można się jedynie domyślać.
Niecik wyjaśnił, że teledysk ukazał się dzień przed występem Żyły w "Tańcu z Gwiazdami". W tym - jak wiadomo -
i po każdym odcinku pod jej adresem sypały się bardzo krytyczne komentarze. A hejt ten automatycznie przelał się też na discopolowca.
Jak ją widzieli, to od razu automatycznie dostawałem łapkę w dół, na dzień dobry - mówił rozczarowany sytuacją. - Była tez taka opinia, że ja próbuję się lansowac na jej sławie. Ale po to są duety, po to się zaprasza celebrytki, żeby się wspierać - dodał. - Oboje jesteśmy na fali.
Oceń artykuł