Oceń
Andrzej Duda podczas wtorkowego spotkania z wyborcami poruszył temat szalejącej inflacji i wojny w Ukrainie. Prezydent podkreślił, że za gwałtowany wzrost cen odpowiadają tylko i wyłącznie Władimir Putin i... koronawirus. Jak uważa, jedyną receptą na przetrwanie kryzysu jest "zaciśnięcie trochę zębów".
Prezydent Andrzej Duda podczas wtorkowego spotkania z mieszkańcami powiatu lipskiego rozmawiał o bezpieczeństwie energetycznym naszego kraju w kontekście konfliktu w Ukrainie oraz szalejącej inflacji. Jak podkreślił, w wyniku odcięcia Polski od rosyjskiego gazu tylko "w niektórych gospodarstwach domowych na niewielkich obszarach Polski tego gazu zabrakło".
Działamy bardzo intensywnie i bardzo aktywnie w przestrzeni międzynarodowej, ale też planując nasze przyszłe działania. To m.in. właśnie dzięki temu spokojnemu planowaniu, w momencie, w którym Rosjanie zamknęli nam bezpośredni dopływ gazu do Polski, okazało się, że gaz u nas jest - stwierdził.
Prezydent RP pochwalił też PiS za zbudowanie gazoportu w Świnoujściu. Podkreślił, że to właśnie ta decyzja sprawiła, że "dzisiaj jesteśmy bezpieczniejsi i jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym problemem".
Andrzej Duda mówi o inflacji
Andrzej Duda przyznał, że rozpoczynając prezydenturę "nie spodziewał się tak wielu trudnych spraw". Jak dodał oprócz bezpieczeństwa kraju, jedną z najważniejszych kwestii jest inflacja.
Podczas przemówienia prezydent doradził mieszkańcom, by w obliczu rosnącej inflacji "trochę zacisnęli zęby i byli optymistami". Podkreślił też, że na rosnące ceny rząd nie ma żadnego wpływu.
Proszę o to, abyście byli spokojni, bo czynimy wszystko, aby zminimalizować presję inflacyjną. Proszę, żebyście państwo byli dobrej myśli; żebyście trochę zacisnęli zęby i byli optymistami. Nikt się nie spodziewał, że to do nas przyjdzie. Nie wywołaliśmy wojny w Ukrainie, nie wywołaliśmy pandemii. Ceny rosną i nie mamy na to żadnego wpływu. Musimy to jakoś przetrzymać - zaapelował.
Jak Wam się podoba recepta prezydenta na przetrwanie kryzysu inflacyjnego?
Oceń artykuł