Oceń
Niebywałe rzeczy wydarzyły się w TVP. Danuta Holecka przez sekundę zachowała się jak dziennikarka i zadała premierowi niewygodne pytania. Mateusz Morawiecki tak się tym zdenerwował, że aż próbował ją obrazić!
Danuta Holecka się obudziła, albo przynajmniej wypiła więcej kaw niż zwykle i nagle zapłonął w jej głowie dziennikarski instynkt. Główna twarz TVP i ukochana propagandzistka PiS w programie na żywo ZAATAKOWAŁA PREMIERA MATEUSZA MORAWIECKIEGO. Jak to możliwe? Czyżby przeczuwała zbliżający się koniec władzy Prawa i Sprawiedliwości? A może przeraziła ją perspektywa zostania bez pracy?
Premier Mateusz Morawiecki pojawił się w czwartek wieczorem w TVP, w programie "Gość Wydarzeń". Polityk rozmawiał z Danutą Holecką o bieżących bolączkach, biedaczek nie przewidział chyba jednak, że dziennikarka może go spytać o jakieś trudne, zwykle niepodejmowane przez Telewizję Polską kwestie.
Morawiecki tłumaczy: pieniądze z KPO to ochłap
A spytała. W pewnym momencie Danuta Holecka zrobiła kwaśną minę i spytała premiera, kiedy do Polski dotrą pieniądze z KPO. Biedaczek mocno się zdziwił i zaatakował Holecką - Widzę, że pani podobnie jak skrajna prawica i skrajna nasza totalna opozycja również dała się wpuścić w taki nurt narracji o KPO - rzucił, czym chyba jedynie rozsierdził zwykle wierną władzy prezenterkę. Później zaś próbował wytłumaczyć, że właściwie żadne pieniądze nie są Polsce potrzebne, to tylko ochłapy, poradzimy sobie bez nich.
KPO to jest 120-130 mld zł zaokrąglając. Jak podzielimy to na sześć lat, to wychodzi 20 mld złotych rocznie. To nie jest coś, co zasadniczo zmienia sytuację finansową Polski. Dwa miesiące temu zatwierdziliśmy drugą transzę programu inwestycji strategicznych Polski Ład. Tam było blisko 30 mld z naszych budżetowych pieniędzy, czyli pokazujemy na zdolności finansowe Polski, dużo większe niż Krajowy Program Odbudowy
- próbował tłumaczyć premier Mateusz Morawiecki. Wiecie, kilkadziesiąt miliardów to nic, wcale nie są potrzebne Polakom, nieprawdaż?
Danuta Holecka się budzi? Zadała premierowi niewygodne pytanie
I tu nastąpił przełom. Danuta Holecka się obudziła, jej pazurki na sekundę się zaostrzyły, z ust zaś niespodziewanie padło ostre: Przyzna pan, że te pieniądze by się przydały.
To już totalnie zaskoczyło premiera. Z typowym dla niego uśmieszkiem na ustach, zaczął tłumaczyć, że są ważniejsze źródła dochodu, niż unijny program, o który jego rząd jeszcze niedawno zaciekle zabiegał, a dziś próbuje zapomnieć, bo warunkiem wydania środków jest praworządność.
- Każde pieniądze by się przydały. Jest dużo ważniejsza część środków unijnych. To są fundusze strukturalne, spójności, rolnicze. To ponad 550 mld zł. Tutaj mam przekonanie, że któreś z tych pieniędzy przypłyną do nas i to wcale nie taką wąską stróżką, tylko normalną stróżką na przełomie tego i kolejnego roku. One są potrzebne, bo widzimy, że wychodzić z kryzysu gospodarczego najlepiej poprzez inwestycje - powiedział premier.
Przyjmujecie jego tłumaczenia?
Oceń artykuł
Tu się dzieje
