Oceń
PiS wpadło we własną pułapkę? Nie mogą obiecywać kokosów przed wyborami, ani walczyć z inflacją. Każde wyjście oznacza ich gigantyczne kłopoty.
W pierwszą sobotę czerwca w podwarszawskich Markach odbyła się konwencja PiS. Wstępnie zapowiadano, że prezes Jarosław Kaczyński ogłosi na niej program na najbliższe miesiące. Polacy spodziewali się ostrego wejścia w kampanię przedwyborczą i szalonych obietnic, wśród nich waloryzacji 500 PLUS. Nic takiego się jednak nie stało.
Wybory parlamentarne zbliżają się coraz większymi krokami - planowo powinny się odbyć jesienią przyszłego roku. PiS i opozycji zostało więc zaledwie nieco ponad rok, by przekonać do siebie wyborców. Okazuje się jednak, że ci pierwsi znaleźli się w potrzasku.
PiS zapędziło się w kozi róg
Politycy PiS nie wiedzą, co robić - twierdzi ekonomista "Pulsu Biznesu" Ignacy Morawski. Ekspert uważa, że Jarosław Kaczyński znalazł się w sytuacji patowej. Polityka partii doprowadziła do dramatu, inflacja szaleje, pieniędzy brakuje na wszystko. Jeśli zaczną obiecywać nowe socjale i wymyślać kolejne programy, drożyzna będzie postępować. Jeśli zaczną z inflacją walczyć, mogą tym rozwścieczyć część swego elektoratu.
PiS słynie ze zdobywania poparcia programami społecznymi takimi jak 500 plus, które wiążą się z dużymi wydatkami. Dziś trudno tworzyć nowe pomysły bez rozkręcania inflacji. Rząd jest w kozim rogu. Jeśli ruszy w kierunku dużych programów wydatkowych, to pogłębi inflację. Jeśli zacznie walczyć z inflacją, to utrudni sobie reelekcję. Widać, że sami nie wiedzą, w którą pójść stronę. Dlatego na ostatniej konwencji PiS nie padły żadne obietnice, bo nie ma pomysłu na politykę gospodarczą
- mówi Ignacy Morawski w rozmowie z WP.pl.
Ekspert uważa, że jedyną w miarę skuteczną strategią PiS może być dziś próba przeczekania i zdaje się, że to właśnie robią politycy. Liczą na to, że w drugiej połowie roku inflacja zacznie spadać i problem sam się rozwiąże. - Moim zdaniem to kalkulacja na wyrost. Nie spodziewałbym się hojnych zapowiedzi, nie ma już powrotu do wielkich obietnic. Raczej rząd pójdzie w stronę obietnic inwestycyjnych, PiS będzie pokazywał perspektywę modernizacji kraju - mówi Morawski.
PiS wstrzymuje się przed działaniem. Nic nie mogą zaoferować
Sami politycy PiS nie spieszą się dziś z obietnicami, co w ich polityce jest dosyć nietypowe. Dotychczas zaskarbiali sobie sympatię części grup społecznych takimi pomysłami jak 500 PLUS czy trzynasta i czternasta emerytura. Dziś nie tylko nie rozmawiają o kolejnych programach, ale też przemilczają poprawę tych już wprowadzonych. Ministra finansów Magdalena Rzeczkowska w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" oznajmiła na przykład, że PiS nie planuje waloryzacji 500 plus, podwójnej waloryzacji emerytur i wprowadzenia na stałe czternastej emerytury. - Nie ma takich planów i o tym nie rozmawiamy - przekazała. I wytłumaczyła, że PiS musi dziś działać tak, by nie doprowadzić do recesji.
Tymczasem inny polityk PiS, a wręcz sekretarz generalny partii Krzysztof Sobolewski zapowiada, że program wyborczy ugrupowania poznamy dopiero za kilkanaście miesięcy! W radiu Plus przekonywał, że sobotnia konwencja nie miała na celu przygotowania do wyborów, na te trzeba jeszcze długo poczekać. W PiS podobno nikomu się nie spieszy.
Konwencja nie miała na celu przedstawiania nowych obietnic, nowego programu, na to mamy czas. Oczywiście będzie to w perspektywie pewnie najbliższych kilkunastu miesięcy, bo planujemy też kongres programowy, gdzie będzie przedstawiony nowy program, z którym będziemy szli też na wybory
- powiedział Krzysztof Sobolewski.
Czy to oznacza, że PiS faktycznie zapędziło się w kozi róg i zamiast szukać rozwiązań, próbuje przeczekać kryzys, a tuż przed wyborami wyciągnie nagle jakąś wonną kiełbasę wyborczą?
Oceń artykuł