Oceń
Wybory 2019 i ich wyniki wydawały się sprawą zamkniętą. PiS wygrał, opozycja została zaorana jak pole, a Grzegorz Braun wymodlił cud i Konfederacja znalazła się nad progiem. Jednak teraz każdy nagle chce unieważnienia wyborów – czy to nowa moda?
Wyniki wyborów nie pasują wielu politykom, którzy nie mogą się pogodzić z porażką lub... zwycięstwem! Najpierw Konfederacja zaczęła bić na alarm, że prawo zostało złamane i trzeba głosować jeszcze raz. Wczoraj PiS złożył wniosek do Sądu Najwyższego o ponowne przeliczenie głosów, rozważając nawet unieważnienie wyborów. Teraz do akcji wkroczył Roman Giertych i również grozi powtórzeniem głosowania.
Publikuję protest, który dzisiaj wyślę do SN. Każdy, kto podziela argumenty zawarte w tym proteście może go skopiować (lub uzupełnić) i wysłać na wskazany niżej adres. Termin na wysyłkę pocztą (również w krajach UE) mija dzisiaj o północy – apeluje Roman Giertych na Facebooku.
Giertych chyba zamierza zawiesić Matrix. Chociaż skierował pismo do Sądu Najwyższego, to jednocześnie żąda wyłączenia od rozpoznania sprawy wszystkich sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Zdaniem Giertycha wybory do Sejmu powinny być unieważnione we wszystkich okręgach, ponieważ osoby pracujące w TVP dopuściły się „przestępstwa przeciwko wyborom, określonego w art. 249 pkt 2 kodeksu karnego”. Poprzez faworyzowanie PiS i dyskredytowanie pozostałych komitetów wyborczych publiczne media miały wpływ na wyniki wyborów i „przeszkadzały podstępem w swobodnym wykonywaniu prawa do głosowania”.
TVP S.A. jako nadawca publiczny ma najszerszy zasięg, jeśli chodzi o możliwość nadawania i odbioru transmitowanych przez nią kanałów. Zatem największa liczba osób, a co za tym idzie potencjalnych wyborców znajduje się w zasięgu kanałów emitowanych przez TVP S.A. Nierzadko osoby te nie mają ze względów technicznych oraz terenowych (ukształtowanie terenu) dostępu do innych kanałów informacyjnych czy publicystycznych. Zatem ich jedynym źródłem wiedzy na temat bieżących wydarzeń społeczno-politycznych jest nadawca publiczny, który wbrew swoim obowiązkom ustawowym zamiast przekazu pluralistycznego, „serwuje” przekaz ukierunkowany tylko na jedną partię, jeden komitet, dyskredytując przy tym oponentów politycznych opcji sprawującej władzę. Oczywiste jest zatem, że tego rodzaju przekaz miał wpływ na decyzje wyborcze części społeczeństwa, w tym tzw. elektoratu niezdecydowanego. „Uprawianie” polityki przez nadawcę publicznego stoi wprost w sprzeczności z jego podstawowymi obowiązkami ustawowymi, na co nie może być przyzwolenia w demokratycznym państwie prawa. Warto tutaj również wskazać, że nadawca publiczny jest finansowany z opłat abonamentowych wnoszonych przez całe społeczeństwo oraz z dotacji rządowych – argumentuje Roman Giertych na Facebooku.
Kaczyński kontra Birgfellner
A może były lider Ligi Polskich Rodzin chce odwołać wybory, aby odegrać się na bezkarnym Jarosławie Kaczyńskim? Przypominamy, że prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie prezesa PiS, który miał dopuścić się oszustwa. Mecenasi Jacek Dubois i Roman Giertych to pełnomocnicy austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, który złożył zawiadomienie do prokuratury.
Oceń artykuł