Oceń
Ponoć Janusz Kowalski dostał fotel wiceministra rolnictwa, bo nikt tak jak on nie potrafi... sam się zaorać. Po obejrzeniu fragmentu jego ostatniego wywiadu upewniamy się, że to prawda. A przy okazji - Wirtualna Polska wykazuje, że polityk zawzięcie mija się z prawdą.
Ministerstwo Rolnictwa nie ma zbyt dużo szczęścia pod rządami PiS. Każdy kolejny minister czy wiceminister w tym resorcie jest wyśmiewany i atakowany przez rolników za swe szokujące, często oburzające decyzje i brak chęci prawdziwej pomocy coraz bardziej biedującym mieszkańcom wsi.
Ostatnimi czasy najgłośniej jest o wiceministrach. Po tym, jak na jaw wyszło, że jeden z nich - Norbert Karczmarczyk - dostał na ślub traktor za 1,5 miliona złotych, od brata bez majątku, a jego i rzeczonego brata interesy robione są raczej pod ciemną gwiazdą, polityk pożegnał się ze stanowiskiem. Jako że był przedstawicielem Solidarnej Polski w rządzie, partia Zbigniewa Ziobro zażądała, by zastąpił go jeden z nich. I wakat wypełnili Januszem Kowalskim.
Janusz Kowalski wiceministrem rolnictwa. Nic nie wie o wsi
Kowalski znany jest z tego, że ma obsesję na punkcie Donalda Tuska, nie jest za to znany z posiadania żadnej wiedzy czy doświadczenia w rolnictwie. Jedyne, co opanował, to orkę, niestety nie tę na ugorze, a oranie samego siebie. To polityk wybitnie podatny na plecenie głupot i robienie z siebie pośmiewiska.
I właśnie pan Janusz pokazał, że w samooraniu jest ekspertem wybitnym. Już jako dumny wiceminister rolnictwa gościł w programie Super Biznesu "Pieniądze to nie wszystko" Tam miał się poddać banalnemu testowi rozpoznawania kłosów zbóż. Każdy, kto choćby lizną wiedzy o wsi i rolnictwie, poradziłby z tym sobie bez większego problemu... Jak wypadł Kowalski?
Panie redaktorze, nie chcę być odpytywany ze zbóż. Od tego są specjaliści
- próbował się bronić, ale dziennikarz go przyciskał. Co z tego wyszło, nie sposób ładnie opisać. Zobaczcie więc filmik. Uprzedzimy tylko: nie odpowiedział dobrze na żadne z pytań.
Kowalski w resorcie rolnictwa. Nie wie, gdzie pracuje?
W nagraniu usłyszeć możemy coś bardzo ważnego. Janusz Kowalski został powołany na stanowisko wiceministra rolnictwa, twierdzi jednak, że w resorcie nie zajmuje się rolnictwem...
Nie będę strzelał, bo to jest nieprofesjonalne. Zajmuję się kwestiami energetycznymi w Ministerstwie Rolnictwa
- oznajmił, po czym zrobił minę uczniaka przyłapanego na nieprzygotowaniu do lekcji i wziętemu na odpytkę.
Ile w jego słowach prawdy? Nie napiszemy, że pan Janusz kłamie, bo kto wie, może w papierach ma jedno, a pracodawcy każą mu robić coś zupełnie innego. Jak jednak donosi Wirtualna Polska, co sprawdził jeden z jej dziennikarzy, w zakresie obowiązków Kowalskiego nie ma słowa o "kwestiach energetycznych". Znajdziemy tam za to "zagadnienia typowo rolnicze, przy których wiedza branżowa wydaje się niezbędna, nawet w stopniu tak minimalnym, jak bezbłędne rozróżnianie powszechnych zbóż" - pisze Wirtualna Polska.
My zaś już chyba wiemy, o jakiej energii mówił Janusz Kowalski - to energia, z jaką oddaje się atakowaniu Donalda Tuska w każdej możliwej wypowiedzi, oraz energia, z jaką zabiera się za orkę. Samoorkę.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
