Oceń
Dlaczego - mimo pandemii - PiS nie wprowadza stanu klęski żywiołowej? Wcale nie przez wybory, a z braku pieniędzy na ewentualne odszkodowania za straty, jakie przyniósł koronawirus.
Polska potęgą stoi, stać nas na wszystko, każdemu można coś sypnąć, a jeszcze więcej obiecać - takie prawdy przez ostatnich pięć lat głosili nam politycy PiS. Ba - podobnie mówili też chwilę przed wybuchem epidemii koronawirusa w Polsce. Szybko się okazało, że to nie prawda.
Państwo miało być świetnie przygotowane na zagrożenie, a prawda jest taka, że służba zdrowia już nie wytrzymuje obciążenia. Polacy mieli nie stracić i czuć się bezpiecznie, a dziesiątki tysięcy osób już dostało wypowiedzenia lub zamyka swoje biznesy. Jesteśmy pozamykani w domach, ulice patrolują wojsko z policją, a za naruszenie restrykcyjnych zasad, grożą wysokie kary. Stanu klęski żywiołowej jednak ciągle w Polsce nie ma.
Jesteśmy za biedni
Dotąd wszyscy myśleli, że chodzi o majowe wybory i usilne utrzymanie władzy. Wygadał się jednak koalicjant PiS - szef Porozumienia, Jarosław Gowin. Polityk, który często głosuje, choć się z tego nie cieszy i nigdy nie starcza mu do pierwszego, przyznał, że w Polsce stanu klęski żywiołowej nie ma, bo... zabrakło pieniędzy - ujawnił TVN.
Stan klęski żywiołowej byłby ogromnym obciążeniem dla budżetu - tłumaczył w czasie posiedzenia Związku Miast Polskich Gowin. - Trzeba by wypłacić przedsiębiorcom odszkodowania, a nas zwyczajnie na to nie stać - przyznał.
Być może polski budżet stać jest na to przez jeden, dwa, trzy miesiące, ale na pewno nie dłużej
- powiedział.
Z punktu widzenia sprawności przeciwdziałania epidemii i jej skutkom, stan klęski żywiołowej nie jest nam do niczego potrzebny - dodal.
Gowin wyjaśnił też w rozmowie z przedstawicielami ZMP, jak długo w Polsce - według przewidywań - potrwa pandemia. Prognozy nie są optymistyczne.
Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że 10 maja będzie terminem, kiedy epidemia będzie rozkwitać. Ale, niestety, chcę też powiedzieć [...], że jest bardzo duże ryzyko, że epidemia albo będzie trwała w nieco słabszej postaci, albo powróci jesienią - powiedział.
Oceń artykuł