Oceń
Precz z komuną! - brzmi jedno z ulubionych haseł Prawa i Sprawiedliwości, ale od dawna wiadomo, że dotyczy ono jedynie politycznych przeciwników partii. W PiS aż roi się bowiem ludzi z peerelowską przeszłością, o której woleliby raczej zapomnieć. A jeśli już świat o nich pamięta, tłumaczenie jest jedno: byli w partii, ale się nie cieszyli.
Najbardziej kontrowersyjną twarzą PiS jest Stanisław Piotrowicz - były prokurator stanu wojennego, wieloletni działacz i członek PZPR. Dziś przez partię Jarosława Kaczyńskiego niezwykle pielęgnowany i przedstawiany jako kryształ. Mimo iż każdy wie, że przed rokiem 1989, oskarżał działaczy opozycji...
Piotrowicz nie dostał się do Sejmu, więc PiS załatwił mu jeszcze lepszą fuchę - został sędzią Trybunału Konstytucyjnego. A Jarosław Kaczyński spieszy z wyjaśnieniami, że to człowiek najlepszy z możliwych.
Kaczyński broni Piotrowicza
Prezes PiS udzielił wywiadu "Gazecie Polskiej Codziennie", gdzie opowiedział o "wściekłych atakach" na jego niczemu niewinnego kumpla.
Nie zrobił nic złego, więcej - pomógł, co wymagało pewnej determinacji, gotowości do rezygnacji z awansów, zgody na degradację. To wcale niemało
- powiedział Kaczyński.
Twierdzi, że jako prokurator z PRL-owską kartą, Piotrowicz robił wszystko, by opozycjonistom nie szkodzić, ba - sporządzał dużo łagodniejsze oskarżenia niż inni. Czy prezes ma na to jakieś dowody? Nie ma, bo jak mówi, "wtedy oczywiście nie było żadnych statystyk".
Kaczyński nie widzi nic złego w przeszłości Piotrowicza, bo... inni byli gorsi. Tak jakby kradzież 1000 złotych można było uznać za niebyłą tylko dlatego, że kto inny ukradł 2000.
W Sądzie Najwyższym można znaleźć sędziów, który byli w czasie stanu wojennego surowsi, niż wymagały tego przepisy i to według naszych przeciwników jest w porządku. Powiedzmy jasno: Stanisław Piotrowicz jest zły, ponieważ nie jest po "właściwej" stronie i prowadził reformę sądownictwa
- mówi Kaczyński. A my zastanawiamy się, czy aby nie jest dobry, bo jest po stronie "dobrej zmiany".
Oceń artykuł

