Oceń
Jarosław Kaczyński pokazał twarz, która na co dzień nie wszystkim rzuca się w oczy. Wyciekło, co prezes PiS chciał zrobić z protestującymi na strajkach kobiet osobami. Gdyby to tylko od niego zależało - mogłoby dojść do krwawych scen.
Jarosław Kaczyński twardą ręką trzyma partię rządzącą i na ogół wszyscy się go słuchają. Od każdej reguły są jednak wyjątki. Kiedy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającym ustawę aborcyjną - kobiety, ich partnerzy, osoby LGBT+ i wielu innych wyszło na ulicę pod banderą "strajku kobiet" - szef PIS miał swój pomysł na zakończenie protestu. Chciał wyjątkowo radykalnych rozwiązań.
Jarosław Kaczyński, jako wicepremier ds. bezpieczeństwa planował gwałtowne rozpędzenie strajków kobiet siłą policji. Uznał te zgromadzenia za nielegalne i nie widział niczego złego w użyciu siły wobec protestujących. Teraz wiadomo już, że stanowczo sprzeciwili się temu: szef MSWiA Mariusz Kamiński oraz komendant główny Jarosław Szymczyk. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", ten drugi ma zrezygnować ze służby po 11 listopada.
Jarosław Kaczyński chciał brutalnie rozpędzać protesty
"Gazeta Wyborcza" podaje nieoficjalnie, że największe działania policji zaplanowane były na 25 października, czyli pierwszą niedzielę po ogłoszeniu wyroku TK. Mimo zapędów Kaczyńskiego, w niedzielę rano na odprawie z udziałem komendanta głównego Jarosława Szymczyka komendanci wojewódzcy usłyszeli jedynie, że mają działać w "sposób wyważony i ostrożny", by nie doprowadzić do zamieszek.
Kaczyński przeżywa szok kulturowy, siedzi w Alejach i słucha podszeptów Brudzińskiego czy Terleckiego. No jest w PiS stado wariatów, którzy chcieliby armatek wodnych na protestujących
– mówił jeden z rozmówców "Gazety Wyborczej" z partyjnej centrali PiS.
Za swoją postawę, która nie dopuściła do brutalnego rozpędzania protestów, Szymczak ma stracić stanowisko. Komendant główny zapewniał jednak, że choć pokojowo, służby mundurowe wywiązały się z zadania wyjątkowo sprawnie.
Do tej pory zatrzymaliśmy blisko 80 osób w związku z agresywnymi zachowaniami podczas protestów. Prowadzimy ponad 100 postępowań w sprawie dewastacji obiektów
– tłumaczył w Polskim Radiu.11 listopada komendant główny ma ogłosić swoją decyzję o odejściu.
Oceń artykuł