Oceń
Jarosław Kaczyński już nie jest hej do przodu. Wystarczyła jedna porażka PiS i musi zmieniać plany na najbliższą przyszłość. Prezes partii rządzącej myślał, że ma władzę w kieszeni, teraz zauważył, że to dziurawa kieszeń...
W ostatnią niedzielę odbyły się przyspieszone wybory na prezydenta miasta w Rzeszowie. Prawica wystawiła tam dwoje kandydatów, z czego PiS poparło Ewę Leniart. Polityczka miała zwyciężyć w stolicy Podkarpacia, a odniosła sromotną porażkę. Gigantyczną większością, już w pierwszej turze, zwyciężył kandydat zjednoczonej opozycji Konrad Fijołek (zdobył ponad 56 proc. głosów!).
Fijołek wygrał, przegrała Leniart, przegrał drugi kandydat prawicy - Marcin Warchoł z Solidarnej Polski, przegrał też Grzegorz Braun z Konfederacji. Co robi więc teraz PiS? Oficjalnie się zbytnio nie przejmują, choć jest im przykro. Teraz czołowi politycy partii tłumaczą, że to nie Prawo i Sprawiedliwość przegrało, a cała prawica, bo wystawiła troJE różnych polityków. A tymczasem...
Jarosław Kaczyński zmienia plany. Jest przerażony
Tymczasem, jak ustaliła WP, w PiS trwa gorączka. Jarosław Kaczyński jest przerażony, poczuł ostry i zimny nóż na gardle. Prezes partii boi się, że wybory w Rzeszowie to początek końca jego władania. Dopiero co planował przyspieszenie wyborów parlamentarnych w Polsce i już wie, że musi te plany zmienić.
Wynik w Rzeszowie przecina dyskusję o wcześniejszych wyborach parlamentarnych. Jarosław się na to nie zdecyduje, za duże ryzyko
- zdradził WP jeden z polityków PiS.
O tym, że źle się dzieje, mówią już także politycy Solidarnej Polski. Partia właśnie wystawiła swojego własnego kandydata i zdobyła z nim blisko 11 proc. głosów. Z jednej strony to znak, że być może nie muszą dalej trwać na garnuszku PiS. Z drugiej strony wyraźny sygnał, że koalicja Zjednoczonej Prawicy nawet na Podkarpaciu ma coraz mniejsze poparcie.
Prezes PiS pokornieje? Inaczej nie utrzyma władzy
W sumie Ewa Leniart i Marcin Warchoł uzyskali w wyborach na prezydenta Rzeszowa 35 procent głosów, czyli dużo mniej, niż w ostatnich wyborach parlamentarnych (wtedy Zjednoczona Prawica zdobyła 44 proc. głosów). Polityk Solidarnej Polski przyznaje w rozmowie z WP, że jest to wiadomość druzgocąca. - To jest poważny problem - mówi szczerze
Jeśli PiS chce jeszcze marzyć o większości w parlamencie, jest skazany na współpracę z nami. Innej możliwości nie ma
- mówi także, dając do zrozumienia, że Zjednoczona Prawica nie może się rozpaść, a Jarosław Kaczyński musi być miły i przestać wywyższać się ponad Zbigniewa Ziobrę.
Czy to dlatego Jarosław Kaczyński zdecydował się na szalony krok i w poniedziałek przyjął pod swe skrzydła wybitnie niestabilnego w swych poglądach Pawła Kukiza?
Oceń artykuł