Oceń
Inflacja mocno uderzyła w portfele wielu Polaków, ale nie Mateusza Morawieckiego. Premier przed wzrostem cen kupił obligacje skarbowe, dzięki którym żyje teraz, jak król. W tym roku szef rządu może zarobić równowartość czterech swoich pensji.
Kilka tygodni temu "Fakt" ujawnił, że Mateusz Morawiecki tuż przed wybuchem inflacji ulokował niemal wszystkie zaoszczędzone pieniądze w obligacjach skarbowych. Łącznie zainwestował 4,6 mln złotych. Opozycja wytknęła wtedy szefowi rządu to, że nie ochronił Polaków przed szalejącymi cenami, natomiast skutecznie zatroszczył się o własne oszczędności.
Czy ja jestem jasnowidzem, czy ktokolwiek na świecie przewidział to, co się dzieje w tym roku? Przez głowę mi nie przeszło, że najbezpieczniejsza, taka, do której zachęcam, inwestycja może być przedmiotem takiego przewrotnego, perwersyjnego ataku - mówił.
Premier wyjaśnił, że pod koniec 2021 roku część zaoszczędzonych pieniędzy ulokował w obligacjach 3-letnich, a część 4-letnich. Jak dodał, bardzo zachęca Polaków "do kupowania polskich obligacji, one są bezpieczne, a przede wszystkim jest to też dobrze dla państwa polskiego".
Obligacje Mateusza Morawieckiego
"Fakt" przekazał, że szef rządu już po roku inwestycji zgarnął ponad 70 tysięcy złotych. A to dopiero początek!
Przy 4,6 mln zł odsetki z obligacji detalicznych po pierwszym roku inwestycji mogą wynieść nawet 78 tys. zł. W kolejnym roku premier może być bogatszy nawet o pół miliona złotych - donosi "Fakt".
Jeśli wysoka inflacja utrzyma się dłużej, za drugi rok premier może otrzymać kwotę 293 tysięcy złotych. Jak widać, niektórym inflacja zupełnie nie przeszkadza.
Oceń artykuł