Oceń
Łukasz Mejza niedawno śpiewał, że „każde pokolenie ma własny czas…”. Akurat jego czas w polityce się kończy, z czym wiceminister desperacko nie chce się pogodzić. Jeśli był na dnie to gdzie jest teraz? Wybuchła afera, bił się w pierś i poszedł na urlop, a tak naprawdę siedzi w Sejmie!
Afera z udziałem Łukasza Mejzy to plama na honorze PiS, którą można porównać do plamy na spodniach „wiadomego pochodzenia”. Cuchnie, każdy się chce się jej pozbyć i umywa ręce. Sam Mejza twierdzi, że jest niewinny i ogłosił, że poszedł na urlop od obowiązków poselskich. Huncwot jeden, okłamał Polaków! Siedzi w Sejmie i głosuje!
Mejza w Sejmie. Znowu jest afera
Poseł niezrzeszony i wiceminister sportu Mejza mimo urlopu pojawił się 17 grudnia na głosowaniach, podczas których decydowano o budżecie na 2022 rok. Izabela Leszczyna (PO) była tym tak oburzona, że zwróciła się marszałek Sejmu o wykluczenie go z obrad. Równie dobrze mogła napisać list do świętego Mikołaja i prosić o smoka z "Gry o tron".
Skandalem jest to, że człowiek, który jest hieną, bo żerował na śmierci dzieciaków, siedzi tu, w polskim parlamencie - zagrzmiała w Sejmie Leszczyna.
I co wywalczyła posłanka PO? Wielkie NIC. W ramach demokracji, wolności słowa, prawa i sprawiedliwości Elżbieta Witek wyłączyła jej mikrofon. Wyjaśniła, że to nie polityk opozycji będzie decydował o wykluczeniu posła.
Łukasz Mejza poinformował 10 grudnia, że "zawiesza swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i Turystyki". Dodał także, że wystąpił do marszałek Sejmu o urlop od wykonywania obowiązków poselskich – przypomina Radio ZET.
Oceń artykuł

