Oceń
Jerzy Urban nie żyje. Chociaż informacje o jego śmierci pojawiały się już wcześniej kilkukrotnie, to ty razem Tygodnik NIE napisał, że Urban naprawdę zmarł. w "Gazecie Wyborczej" informacje o śmierci Urbana potwierdziła także Małgorzata Daniszewska, jego trzecia żona.Kim był Jerzy Urban i dlaczego tak go nie lubili?
Tygodnik NIE znów przekazał informację, że JERZY URBAN NIE ŻYJE. Tym razem nie jest to jednak fake news. Były rzecznik prasowy Rady Ministrów PRL oraz twórca komunistycznej propagandy i cenzury, zmarł w wieku 89 lat. Szokował, obrażał, prowokował, budził skrajne emocje. Kim był naprawdę i jak zostanie zapamiętany?
Jerzy Urban nie żyje. Kariera po 1989 roku
Jerzy Urban urodził się w Łodzi w 1933 roku, a swoje życie zawodowe związał z mediami i propagandą komunistycznego rządu. W wolnej Polsce czuł się jak ryba w wodzie. Zarobił fortunę jako satyryk, osobowość medialna, youtuber, polityk i dziennikarz .
W latach był członkiem Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej. Został redaktorem naczelnym założonego przez siebie polityczno-skandalizującego tygodnika „NIE”. Był też gościem programu Skandaliści emitowanego na antenie Polsat News, gdzie wystąpił w stroju biskupa, serwując wiele kontrowersyjnych wypowiedzi. Po emisji odcinka do KRRiT wpłynęły liczne skargi. Program został czasowo zdjęty z anteny a zastępca dyrektora kanału Polsat News został zawieszony w pełnieniu obowiązków.
Urban popularność wśród młodzieży zyskał też w programie Kuby Wojewódzkiego, mówiąc o swoim penisie i zakładając maskę Dartha Vadera. Został też youtuberem, który od 2021 roku w serwisie YouTube oficjalny kanał Tygodnika NIE. Zyskał sympatię lewicy, gdy spalił polskie godło i profanował symbole religijne. Sam siebie określał jako "Edith Piaf minus głos".
W sierpniu 2002 roku Urban napisał artykuł pt. "Obwoźne sado-maso" zamieszczony w "Nie" tuż przed pielgrzymką papieża do Polski. Urban pisał w nim m.in.: "Choruj z godnością, gasnący starcze, albo kończ waść, wstydu oszczędź". Urban nazwał też papieża m.in. "Breżniewem Watykanu", "żywym trupem" i "sędziwym bożkiem" - przypomina Dziennik.pl.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
