Oceń
Co łączyło Antoniego Macierewicza z zaledwie 20-letnim Edmundem Jannigerem? Długo po ich głośnej współpracy, na jaw wychodzą niepokojące informacje o finansowaniu młodzieńca.
Antoni Macierewicz i Edmund Janniger to duet komentowany od dawna, przez chwilę działający nawet jako trio - wraz z Bartłomiejem Misiewiczem. I o ile ten ostatni, gdy okazało się, że ma poważne problemy z prawem, poszedł w zapomnienie, pana Edmunda z Macierewiczem dalej łączą dziwne, dość niezrozumiałe związki.
Jak to się stało, że zaledwie 20-letni (dziś 23-letni), niedoświadczony, pozbawiony jakichkolwiek kompetencji młodzian, został doradcą ministra obrony narodowej, a tym samym jednym z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza? Do dziś nie wiadomo. Choć panowie nie pracują już razem w ministerstwie, teraz na jaw wychodzą ich dość szemrane i mocno niepokojące związki.
Płacą za towarzystwo
W niedzielę Onet opublikował tekst, w którym ujawniono, że za wycieczki Jannigera i towarzyszenie Antoniemu Macierewiczowi, płaciła Polska Fundacja Narodowa. To ta sama, która miała promować Polskę w świecie, a zamiast tego zalicza jedynie wpadki i jedyne co dla kraju robi, to z pieniędzy podatników go kompromituje. A teraz wychodzi jeszcze na to, że finansuje pupili polityków i obiadki amerykańskiej agencji PR-owej.
23-letni dziś Edmund Janniger gdy był jeszcze doradcą Macierewicza, w maju poleciał wraz z szefem do Chicago. Po co i na czyj koszt? Poprosił go o to sam pan Antoni. A PFN wydała na lot i zakwaterowanie jego pupila ponad 6 tysięcy dolarów, co w przeliczeniu na polskie relaia, dało 25 tysięcy złotych.
Oczywiście nikt w Polsce informacji tych nie zamierzał ujawniać - Onet dotarł do dokumentów amerykańskich. Z nich dowiedzieli się też, że z PFN do amerykańskiej agencji PR-owej trafiło ponad 4,5 miliona złotych, choć ta zbyt wiele dla nich nie zrobiła.
Janniger nie próbuje się tłumaczyć
Jak przystało na działania Antoniego Macierewicza i jego młodych współpracowników, w sprawie nic nie wiadomo. Edmund Janniger doniesień komentować ani myśli, co więcej, próbował zablokować publikację artykułu Onetu. Tymczasem były minister obrony narodowej chcąc jakkolwiek skomentować niepokojące informacje, zaczął pisać na Twitterze o zdębiałej wierzbie i i najeżonym kocie.
Wczoraj w wydaniu PO byłem Stalinem, dzisiaj według Onetu szastam kasą jak szejk arabski… Brednie. Wierzba zdębiała. Dąb się zaperzył. Jeż się okocił, a kot najeżył
- napisał i więcej słowa nawet w sprawie nie powiedział.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
