Oceń
Jarosław Kaczyński doskonale wie, że nie ma czasu i musi doprowadzić do przedterminowych wyborów wiosną, a najpóźniej jesienią przyszłego roku. Bez nich nie ma szans na utrzymanie władzy na kolejną kadencję - twierdzi Jarosław Gowin.
W polskiej polityce trwa wielka burza. Na początku tygodnia premier Mateusz Morawiecki poinformował o dymisji wicepremiera Jarosława Gowina. Powszechnie wiadomo, że to kara za niesubordynację i wyjawienie mediom, że Polski Ład zwiększy podatki większości Polaków, ale też za brak poparcia dla ustawy "lex TVN". Gowin w odwecie opuścił koalicję Zjednoczonej Prawicy i teraz zapowiada, że nie będzie już głosował po myśli Jarosława Kaczyńskiego. Co więcej, chętnie zagłosuje za rozwiązaniem rządu i Sejmu.
Jarosław Gowin gościł w WP, gdzie poinformował, że PiS szykuje się do zorganizowania przedterminowych wyborów. Polityk twierdzi, że wiosna 2022 roku to ostatni moment, w którym Jarosław Kaczyński będzie w stanie przeprowadzić głosowania i utrzymać władzę na kolejną kadencję. Dlaczego? Decydują pieniądze i to gigantyczne.
PiS zadłużył Polskę. Zrobią wybory, by utrzymać władzę
Zdymisjonowany wicepremier zdradził, że Mateusz Morawiecki zaciągnął gigantyczny dług w Banku Gospodarstwa Krajowego i tylko dzięki niemu udaje mu się jeszcze spinać budżet i być może poradzi sobie w 2022 roku. W 2023 roku czeka nas już wielki finansowy kryzys. PiS chce tymczasem rządzić jeszcze przynajmniej przez jedną kadencję. Problem w tym, że jeśli wybory parlamentarne przypadną na czasy wielkiej biedy, nie mają szansy ich wygrać.
I premier Mateusz Morawiecki, i Jarosław Kaczyński wiedzą, że w 2022 roku da się jeszcze spiąć budżet dzięki rozluźnieniu reguły wydatkowej. W 2023 roku konieczne będą duże cięcia budżetowe. Wiedząc o tym, Kaczyński nie może nie planować wcześniejszych wyborów - albo na wiosnę, albo na jesień 2022 roku - powiedział Jarosław Gowin.
COVID-19 naraził nas na straty idące w setki miliardów złotych. Te straty są przez premiera Morawieckiego częściowo ukrywane poprzez dług ukryty w Banku Gospodarstwa Krajowego. To jest dług przekraczający 200 mld zł. A w kolejce są kolejne co najmniej dziesiątki miliardów - zdradził polityk.
Wyrzucenie Jarosława Gowina z rządu ma swoje poważne konsekwencje. Polityk już zapowiada, że jeśli pojawi się taka możliwość, pomoże obalić rząd PiS. Właściwie to już zaciera ręce i wypatruje najbliższej, nadarzającej się okazji.
Wydaje mi się, że w tej chwili większość rządowa jest na tyle chybotliwa, na tyle niepewna, że nie da się w sposób spójny prowadzić żadnej polityki
- powiedział i potwierdził, że zagłosuje za skróceniem kadencji Sejmu.
Oceń artykuł
Tu się dzieje
